Reżyser przeboju kinowego "Listy do M." oraz popularnego serialu telewizyjnego "39 i pół" przeprowadził wykład w Kinie Pod Baranami. Opowiadał o swoich rozległych doświadczeniach z realizacji nisko- i wyskobudżetowych projektów.
Kariera filmowa Okorna rozpoczęła się wraz z momentem, gdy kamera po raz pierwszy trafiła w jego ręce. Razem z kolegami chciał nakręcić krótki materiał o skateboardingu. Kiedy zorientował się, że kręcenie idzie mu lepiej niż jazda na desce, postanowił zostać reżyserem.
Zanim zdecydował się zostać filmowcem, Okorn interesował się przede wszystkim muzyką. Jak sam przyznaje, nadal pozostaje ona jego drugą największą pasją, zaraz po reżyserii.
Początki filmowej kariery Słoweńca nie były łatwe. Co prawda jego teledysk o upadkach podczas jazdy na desce zyskał w Słowenii dużą popularność, ale pieniędzy, jak na złość, przyniósł niewiele. Świadomy błędu często popełnianego przez młodych filmowców, którzy chcą się dorobić, zanim uda im się jakkolwiek zaistnieć, Okorn nie zrażał się.
Stopniowo kariera Okorna zaczęła nabierać tempa. Nakręcił krótki filmik "Non sponsored" - znowu o skateboardingu. Otrzymał także zlecenie na teledysk z dziewczynami w bikini tańczącymi na plaży, które w ostatecznej wersji udało się przerobić na bokserki toczące walkę na pływającej platformie otoczonej przez rekiny. Jednak problemy z budżetem wciąż były te same.
W końcu nadszedł moment, gdy Okorn zdecydował się zrealizować swój pierwszy film długometrażowy. I tak właśnie powstał "Tu pa tam", który ku zaskoczeniu profesjonalistów, okazał się sporym przebojem lokalnym. Realizacja filmu pochłonęła 2000 euro. - Jak jesteś młody to jesteś głupi, wszystko jest easy"- skomentował swój młodzieńczy entuzjazm.
Krytyczny wobec typowego kina słoweńskiego, Okorn wciąż dąży do czegoś nowego, świeżego. Spytany o plany na przyszłość, odpowiedział krótko: Musi mi się podobać to, co robię. Czytam dużo scenariuszy, zobaczymy. Nie zdradził jednak, jakimi konkretnymi projektami zamierza zająć się w najbliższym czasie.
offpluscamera.com