Co najmniej trzy pociski rakietowe odpalone z wyrzutni typu Katiusza spadły w niedzielę na tzw. zieloną strefę w Bagdadzie - podała agencja Reutera powołując się na źródła w irackich służbach bezpieczeństwa. Celem ataku, w którym nie odnotowano ofiar, była ambasada USA.
Tzw. zielona strefa to silnie ufortyfikowany obszar irackiej stolicy, gdzie są budynki rządowe oraz misje dyplomatyczne.
Podczas ataku w ambasadzie USA zawyły syreny alarmowe, uruchomiony został także chroniący kompleks system obrony przeciwrakietowej, który unieszkodliwił jedną z rakiet - powiedział funkcjonariusz irackich służb bezpieczeństwa.
Według komunikatu irackiej armii, w ataku nikt nie ucierpiał; wymierzone w ambasadę rakiety uderzyły w budynki mieszkalne, uszkadzając je i znajdujące się w pobliżu samochody. Władze irackie przekazały, że za atakiem stoi jedna z radykalnych bojówek
System obrony przeciwrakietowej ambasady USA został zainstalowany latem, gdy amerykańska placówka dyplomatyczna stała się celem coraz częstszych ataków - przypomina agencja AP.
USA wycofały na początku grudnia część personelu swojej ambasady, zmniejszając obsadę placówki przed pierwszą rocznicą śmierci Kasema Sulejmaniego, ze względu na możliwe ataki odwetowe.
Sulejmani, oskarżany przez USA o terroryzm dowódca elitarnej irańskiej jednostki Al-Kuds zginął 3 stycznia w amerykańskim ataku w Bagdadzie. W odpowiedzi na jego śmierć Iran zaatakował pociskami rakietowymi zlokalizowane w Iraku bazy dowodzonej przez USA koalicji.
We wrześniu USA ostrzegły Irak, że zamkną swoją placówkę w Bagdadzie, jeśli rząd iracki nie podejmie zdecydowanych działań w celu zakończenia ataków wspieranych przez Iran bojówek na cele amerykańskie w Iraku.