Piotr Zelt to z pewnością najbardziej znany członek zespołu RMF 4RACING Team. Swoją rajdową pasję łączy z aktorstwem, ale zapewnia, że przy odrobinie dobrej woli jest w stanie wygospodarować czas i na pracę, i na przyjemności.
Patryk Serwański, RMF FM: Jesteś z pewnością najbardziej rozpoznawalnym członkiem zespołu RMF 4RACING Team. To ma wpływ na postrzeganie ekipy w trakcie rajdów?
Piotr Zelt: Rzeczywiście czasami gromadzi się przy okazji rajdów gromadka fanów. Zresztą świetnie przygotowanych. Mają zawsze bardzo fajne zdjęcia z planów zdjęciowych. Sam się zastanawiam jak je zdobywają, bo chciałbym je mieć w moim archiwum. Przychodzą o autograf, pytają o wyniki. Moja osoba pewnie budzi sympatyczne skojarzenia z racji zawodu, jaki wykonuję, ale w trakcie rajdu bardzo pokornie do wszystkiego podchodzę. Jestem równorzędnym członkiem zespołu. Koncentruję się wyniku sportowym i doskonaleniu umiejętności. Nie ma tu żadnego celebryckiego blichtru - nienawidzę tego słowa...
W zespole jeździsz już ładnych kilka lat. Widzisz progres w swojej jeździe?
Zdecydowanie tak. Prawda jest taka, że z racji mojego zawodu nie mogę rajdowej pasji poświęcić tyle czasu ile bym chciał, ale różnice widać. Nabywam doświadczenia. Wiem, czego unikać, jak oszczędzać samochód. Tego się nie da oszukać. Po prostu trzeba się objeździć, dostać po głowie. Na własnych błędach człowiek się uczy, niestety, najlepiej. Tych doświadczeń przybywa i mam nadzieję, że nadal będę się rozwijał.
A skąd ta motoryzacyjna pasja?
Zawsze byłem miłośnikiem motoryzacji, pasjonatem samochodów. Pamiętam, jak dziadek sadzał mnie na kolanach, kiedy nie sięgałem do pedałów i wjeżdżałem samochodem na podwórko. Gromadziłem katalogi, albumy z samochodami, interesowałem się parametrami. Erupcja tego wszystkiego nastąpiła, kiedy zadzwonił do mnie z propozycją Rafał Płuciennik. Pojechał wtedy na RMF Marocco Challegne i już zostałem z zespołem. Od tego czasu to fantastycznie się rozwija, wkręcam się coraz bardziej. Nie mogę się doczekać kolejnych startów
Czy udaje ci się pogodzić grafik aktora z grafikiem rajdowca?
To jest jeden z powodów, dla których chciałbym być rentierem... i aktorstwem zajmować się dla przyjemności. To wszystko jest płynne. Kiedy pojawia się nowa propozycja, muszę wybierać często kosztem moich sportowych pasji. Żyję z tego i muszę tych spraw pilnować, ale jeśli mam podany wcześniej pełny terminarz pracy mogę się dogadać i poukładać to tak, żebym na wszystko miał czas w końcu chcieć to móc. Staram się to godzić. Nie idzie to tak jakbym chciał, ale udaje się.