"Wojtek był bardzo wzruszony, ale i bardzo zadowolony ze swojego występu podczas meczu Polska - Argentyna" - mówił w rozmowie z Tomaszem Terlikowskim w internetowym Radiu RMF24 Jan Szczęsny, brat Wojciecha Szczęsnego. Jak dodawał, pogratulował mu już postawy we wczorajszym spotkaniu.
Zawsze po każdym meczu staramy się zdzwonić. Jak ta wczorajsza gra wyglądała, wszyscy widzieliśmy. Mogłem mu tylko i wyłącznie pogratulować. Fajnie, że w takim ciężkim momencie turnieju pokazuje swoją jakość i wartość w kadrze - zaznaczył Jan Szczęsny.
Pytany, czy jego brat ma zdolność wyjątkowego skupienia się w kryzysowych sytuacjach, stwierdził, że kwestia opanowania nerwów to jedno, a drugie to rozpoznania przeciwnika. Według niego w opanowaniu nerwów polskiemu bramkarzowi pomaga jego luz.
Widać, że on się ewidentnie bawi tą piłką, że jemu to sprawia wielką przyjemność, ma wielki fun i on czerpie z tego wielkimi garściami. Od samego początku turnieju prezentuje jakiś taki luz przeplatany spokojem. Bije od niego spokój i dobrze, że tak jest - mówił Jan Szczęsny.
Analizując wczorajsze spotkanie z Argentyną, Jan Szczęsny wyraził przekonanie, że jego brat doskonale wiedział, gdzie Leo Messi strzelił swoje ostatnie 10 rzutów karnych.
W który róg, w którą stronę, ale też trzeba mieć takiego nosa, taką intuicję, taką jakąś podpowiedź z zewnątrz, dzięki której zapominasz o tych wszystkich wytycznych od swoich analityków i wtedy trzeba posłuchać swojego serca i jak widać trochę się opłaciło - stwierdził.
Jak podkreślił, gra polskich zawodników była dla niego bardzo stresująca.
Przeżywałem bardzo, bo mecz nie ułożył się po naszej myśli, przegraliśmy 0:2 i tak naprawdę do ostatniej chwili meczu Meksyku nie wiedzieliśmy, jak to się wszystko zakończy, ale do samego karnego byłem bardzo spokojny - mówił rozmówca RMF24.
Mam nadzieję, że w meczu z Francją Wojciech nie będzie musiał udowadniać swojej wartości, że w końcu zawodnicy uwierzą, że skoro mają spokój z tyłu, to dobrze byłoby coś z przodu skonstruować. Wolałbym, żeby ta jego dobra dyspozycja przełożyła się również na lepszą grę defensywną w naszej kadrze. Cel jest zrealizowany. Wyszliśmy z grupy, tylko że teraz każdy mecz jest o być albo nie być. Więc za grę na zero z tyłu bramkarz nie wygra turnieju (...). Wiadomo, że możesz wybronić 10 takich rzutów karnych jak wybronił Wojciech, ale jakby się okazało, że nie awansowaliśmy, to myślę, że wiele osób nie pamiętałoby, że były kluczowe interwencje w czasie spotkania - tłumaczył rozmówca Tomasza Terlikowskiego.
Jak zaznaczył, bramkarz może uratować drużynę przed jakąś znaczną porażką, ale nie on jest odpowiedzialny za kreowanie akcji ofensywnych.
Pytany o rewelacyjną grę Wojciecha Szczęsnego stwierdził, że miał przerwę w dwóch meczach, co dało mu wiele świeżości, a gra w klubie daje mu ogromne doświadczenie.
Jan Szczęsny ma nadzieję, że Wojciech nie spełni swoich zapowiedzi o końcu kariery piłkarskiej.
Deklaracje deklaracją, a słowa można zawsze cofnąć. Jest mnóstwo składowych, na które ta decyzja się złożyła. Domyślam się, że męczy go takie hotelowe życie z drużyną, ma małego syna. Chciałby obserwować, jak młody rośnie, jak dojrzewa, jak się uczy, duża chęć bycia tatą - zakończył Jan Szczęsny.