Sąd uniewinnił Igora M., ps. Patyk, od zarzutu zabójstwa byłego szefa policji gen. Marka Papały. Wyrok zapadł po ponad 22 latach od zbrodni - jednej z najgłośniejszych w historii III RP.
Marek Papała, który dowodził polską policją od stycznia 1997 do stycznia 1998 roku, został zastrzelony 25 czerwca 1998 przy ul. Rzymowskiego w Warszawie, w samochodzie zaparkowanym przed blokiem, w którym mieszkał.
Teraz sąd uniewinnił głównego oskarżonego w tej sprawie - Igora M., ps. Patyk - od wszystkich postawionych mu przez łódzką prokuraturę zarzutów, w tym od głównego zarzutu: zabójstwa byłego szefa policji.
W przypadku 6 pozostałych oskarżonych sąd zdecydował o uniewinnieniu bądź umorzeniu postępowania.
Jak relacjonuje dziennikarz RMF FM Tomasz Skory, o uniewinnieniu zdecydowała argumentacja obrony. Podkreślała ona, że wersja zdarzeń przedstawiona przez prokuraturę jest nieprawdopodobna.
Oskarżyciele korzystali między innymi z zeznań świadka koronnego, którego wiarygodność kwestionował obrońca i utrzymywali, że w drugiej połowie lat 90, kiedy doszło do zbrodni, próby kradzieży samochodów z bronią palną były "na porządku dziennym".
Igor M. oskarżony wraz z 6 innymi osobami był wówczas członkiem grupy złodziei samochodów. Przed sądem konsekwentnie twierdził jednak: "Nikt z nas nigdy nie pozbawił nikogo życia, na tej sali nie znajduje się nikt, kto miał związek z tym przestępstwem". Zdaniem obrońców nie było też żadnego dowodu na choćby obecność któregoś z oskarżonych na miejscu zbrodni.
Sąd wszystkich we wtorek uniewinnił.
Obrońca "Patyka" mec. Grzegorz Cichewicz po wyroku wyraził nadzieję, że jeszcze kiedyś "prawda o zabójstwie gen. Papały wyjdzie na jaw". To jest nadzieja gasnąca, coraz bardziej gasnąca, ale nie umiera - dodał. Prokuratura, która żądała dla M. kary dożywocia, nie zgadza się z uniewinnieniem, zwróci się o pisemne uzasadnienie wyroku.
Po wielu latach mamy pewność, że to nie oskarżeni usiłowali ukraść daewoo espero i przy tej okazji to nie pan M. zastrzelił pana Papałę - podkreślił w ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Mariusz Iwaszko.
Proces, w którym głównym oskarżonym był "Patyk", był już drugim w tej sprawie.
W 2009 roku do warszawskiego sądu okręgowego trafił pierwszy akt oskarżenia dotyczący zabójstwa gen. Papały: przeciwko Andrzejowi Z. "Słowikowi" i Ryszardowi Boguckiemu, zarzucający im m.in. nakłanianie do morderstwa.
W lipcu 2013 sąd uniewinnił Boguckiego i "Słowika", uznając, że zebrane dowody były "kruchymi, rozrzuconymi ogniwami, które prokurator tylko w swoim przekonaniu zestawił w mocny łańcuch".
"Sąd nie wie, dlaczego zabito gen. Marka Papałę" - przyznał wtedy sędzia Paweł Dobosz.
Apelacji nie wniesiono, wyrok się uprawomocnił.
W 2012 roku - a więc jeszcze przed zakończeniem procesu Boguckiego i "Słowika" - łódzka prokuratura ujawniła, że według jej ustaleń do zabójstwa byłego szefa polskiej policji doszło w wyniku napadu rabunkowego przeprowadzanego przez kilkuosobową grupę.
Według łódzkich śledczych, sprawcy zamierzali ukraść samochód Papały - Daewoo Espero - i prawdopodobnie nie wiedzieli, do kogo auto należy.
Podczas napadu Igor M., ps. Patyk, miał oddać do Papały śmiertelny strzał.
Sam M. (wcześniej Igor Ł.) od kilkunastu lat ma status świadka koronnego, który uzyskał za współpracę z wymiarem sprawiedliwości ws. kradzieży samochodów i korupcji.
Ustalenia łódzkiej prokuratury oparte były m.in. na zeznaniach innego świadka koronnego - Roberta P., byłego członka grupy przestępczej, do której należał "Patyk".
"Nie widziałem jeszcze tak bezczelnej i kłamliwej wersji, jaką w tej sprawie wymyślił sobie świadek koronny" - tak zeznania Roberta P. komentował jeszcze w 2013 roku jeden z obciążanych przez niego podejrzanych.
Akt oskarżenia przygotowany przez łódzką prokuraturę trafił do sądu w maju 2015 roku.
W procesie obrona Igora M. domagała się uniewinnienia go z zarzutu zabójstwa i umorzenia postępowania w przypadku zarzutów związanych z kradzieżami samochodów.
"Nikt z nas nigdy nie pozbawił nikogo życia, na tej sali nie znajduje się nikt, kto miał związek z tym przestępstwem" - podkreślał sam Igor M.
Wraz z nim oskarżonych było sześć innych osób. Trzej mężczyźni - Robert J., Mariusz M. i Tomasz W. - oprócz kradzieży oskarżonych zostało o dokonanie rozboju na Papale, za co prokuratura zażądała 15 lat więzienia.
W przypadku większości zarzutów - w tym najpoważniejszego: zarzutu rozboju - obrona wnosiła o uniewinnienie.
Obrońcy oskarżonych o rozbój podkreślali, że nie ma nawet dowodów na to, że ich klienci znajdowali się na miejscu zbrodni.