Tylko najbliższa rodzina, osoby przez nią zaproszone i przedstawiciele polskich władz przejdą w kondukcie żałobnym za trumnami Lecha i Marii Kaczyńskich z Bazyliki Mariackiej na Wzgórze Wawelskie. W kondukcie nie będą uczestniczyć - m.in. ze względów bezpieczeństwa - delegacje obcych państw.
O szczegółach niedzielnych uroczystości w Krakowie poinformowano po spotkaniu małopolskich władz i organizatorów pogrzebu prezydenckiej pary. Podano, że trumny z ciałami Lecha i Marii Kaczyńskich mają zostać przetransportowane drogą lotniczą na Balice przed godz. 10. Stamtąd zostaną przewiezione pod kościół norbertanek na Salwatorze, gdzie zostaną złożone na wojskowe lawety. W kondukcie trumny z ciałami prezydenckiej pary powoli ruszą w stronę Rynku Głównego, tak by mieszkańcy Krakowa także mogli pożegnać Pierwszą Parę. Trasa konduktu wiedzie ulicą Kościuszki, Zwierzyniecką, Grodzką do kościoła Mariackiego.
Zanim odbędzie się ceremonia pogrzebowa, nad trumnami odmawiane będą modlitwy. Do środka bazyliki wejdzie tylko kilkaset osób - rodzina prezydenta, władze Polski oraz prezydenci i premierzy z całego świata.
Mszę żałobną odprawi kardynał Angelo Sodano - Dziekan Kolegium Kardynalskiego, a słowo wstępne wygłosi kardynał Stanisław Dziwisz. Później w bazylice usłyszymy koncert Filharmoników Berlińskich. W tym czasie kondukt żałobny, kilkunastoosobowa grupa (rodzina plus zaproszeni goście), przejdzie Traktem Królewskim z Bazyliki Mariackiej na Wawel. Głowy państw zostaną natomiast przewiezione na Wzgórze Wawelskie.
Żałobnicy wejdą na Wawelskie Wzgórze przez bramę Herbową, gdy znajdą się na wysokości Krzyża Katyńskiego rozdzwoni się Dzwon Zygmunta. Będzie bić aż kondukt dotrze do wawelskiej katedry. Złożenie trumny do sarkofagu odbędzie się jedynie w obecności najbliższej rodziny.
W Bazylice Mariackiej podczas pogrzebu pary prezydenckiej zmieści się bardzo ograniczona liczba osób. Wielu gości, w tym parlamentarzyści, będą w sektorze przed kościołem.
Na ulicach Szewskiej, Wiślnej i Świętej Anny, przed Wieżą Ratuszową, na Błoniach i w Łagiewnikach mają być ustawione telebimy.
Na Rynek Główny będzie mogło wejść około 40 tysięcy osób - poinformowano na konferencji prasowej po spotkaniu w Krakowie wojewody małopolskiego Stanisława Kracika, ministra Jacka Sasina i kardynała Stanisław Dziwisza.
Sarkofag Marii i Lecha Kaczyńskich będzie ozdobiony bardzo oszczędnie. Umieszczone zostaną jedynie nazwiska prezydenckiej pary oraz krzyż - mówili Stanisław Kracik i Jacek Sasin. Sarkofag zostanie wykonany z alabastru, bo według projektantów najbardziej pasuje do wnętrza krypty pod Wieżą Srebrnych Dzwonów, gdzie zostaną złożone ciała państwa Kaczyńskich. Stanisław Kracik zaznaczył, że na Wawelu trwają nieprzerwanie prace remontowo-przygotowawcze: Dziś w nocy zostanie zamontowany postument pod sarkofag .
Prezydencki minister Jacek Sasin dodał, że konsultacje w sprawie sarkofagu jeszcze trwają. To będzie część nekropolii wawelskiej, ale chcielibyśmy, żeby rodzina zmarłych miała chociaż możliwość zobaczenia tego projektu i ewentualnie wniesienia jakiś drobnych uwag. W tej chwili trwają rozmowy - wyjaśniał.
Podczas niedzielnych uroczystości pogrzebowych w katedrze na Wawelu trumny z ciałami pary prezydenckiej, Lecha i Marii Kaczyńskich, będą umieszczone w prezbiterium przed ołtarzem koronacyjnym królów polskich.
Tam odprawione zostanie nabożeństwo tzw. ostatnia stacja. Przewodniczył jej będzie metropolita krakowski kardynał Stanisław Dziwisz - poinformował dziennikarzy proboszcz parafii archikatedralnej na Wawelu ks. prałat Zdzisław Sochacki. Jak dodał gospodarz Katedry Wawelskiej, katafalki na których zostaną ustawione trumny z ciałami Pierwszej Pary, będą nakryte czarną tkaniną z motywami lilii andegaweńskiej.
Sama krypta pod Wieżą Srebrnych Dzwonów, w której znajdzie się sarkofag pary prezydenckiej, nie będzie w dniu pogrzebu specjalnie udekorowana. Jej wnętrze pozostanie bez zmian.
Ks. Sochacki potwierdził, że obok sarkofagu Pierwszej Pary ma się znaleźć - zgodnie z życzeniem kard. Dziwisza - tablica z nazwiskami wszystkich ofiar katastrofy pod Smoleńskiem. Na razie nie wiadomo, jak będzie ona wyglądała.