Rzecznik rządu Paweł Graś przyznał, że Grzegorz Hajdarowicz - właściciel Presspubliki, która wydaje "Rzeczpospolitą" - uprzedził go o artykule "Trotyl we wraku Tupolewa". Informację tę ujawnił jako pierwszy poseł PiS Mariusz Kamiński w porannym Kontrwywiadzie RMF FM.
Jak przyznał podczas konferencji prasowej Paweł Graś, Grzegorz Hajdarowicz poinformował go o artykule około godziny 1:30 w nocy, na kilka godzin przed publikacją tekstu Cezarego Gmyza "Trotyl we wraku Tupolewa."
Te informacje jako pierwszy ujawnił w Kontrwywiadzie RMF FM Mariusz Kamiński. Poseł PiS-u powiedział w rozmowie z Konradem Piaseckim, że doszło do spotkania rzecznika rządu i Grzegorza Hajdarowicza. Doszło również do tajemniczego spotkania - uważam, że opinia publiczna ma obowiązek dowiedzieć się o jego przebiegu - wydawcy i właściciela "Rzeczpospolitej", pana Hajdarowicza, z panem Pawłem Grasiem - mówił Kamiński. Jak dodał, świadczy to o tym, że (Grzegorz Hajdarowicz - red.) wbrew temu, co teraz sugeruje, wiedział, jakie treści ukażą się następnego dnia w "Rzeczpospolitej". I w wyniku spotkania z Pawłem Grasiem nie zablokował tej publikacji.
Artykuł Cezarego Gmyza "Trotyl we wraku Tupolewa" ukazał się w "Rzeczpospolitej" we wtorek 30 października. W tekście autor stwierdził, że śledczy na wraku polskiego Tu-154M, który rozbił się w Smoleńsku, znaleźli ślady trotylu i nitrogliceryny.
Do szokujących doniesień na konferencji prasowej odnieśli się prokuratorzy wojskowi. Śledczy zaprzeczyli tym ustaleniom, wskazali, że znalezione ślady mogą jedynie oznaczać obecność substancji wysokoenergetycznych. Dopiero badania laboratoryjne będą mogły być podstawą do twierdzenia o istnieniu bądź nieistnieniu śladów materiałów wybuchowych - zapewniali prokuratorzy.
Kilka dni po publikacji właściciel "Rz" Grzegorz Hajdarowicz oraz Rada Nadzorcza uznali, że dziennikarze nie mieli podstaw do stwierdzenia, iż we wraku tupolewa znaleziono ślady trotylu i nitrogliceryny. Tekst uznajemy za nierzetelny i nienależycie udokumentowany - napisano w oficjalnym oświadczeniu. Jednocześnie podjęto decyzję o zwolnieniu z dziennika redaktora naczelnego Tomasza Wróblewskiego, jego zastępcy Bartosza Marczuka, szefa działu krajowego Mariusza Staniszewskiego oraz autora tekstu Cezarego Gmyza.