Powodem przeprowadzenia ostatnich ekshumacji ciał ofiar katastrofy smoleńskiej były podejrzenia, że mogły one zostać zamienione – poinformowała dziś oficjalnie prokuratura wojskowa. Śledczy mają obawy, że w nie swoich grobach spoczywają jeszcze 4 osoby, dlatego podjęli decyzję o kolejnych ekshumacjach.
Pułkownik Ireneusz Szeląg powiedział, że wniosek o ewentualnej zamianie ciał opiera się na dokumentacji z Rosji i ekspertyzach przeprowadzonych przez polskich biegłych. Dodał, że badania były bardzo skrupulatne i opierały się m.in. na analizie "wzajemnej korelacji ciał, fragmentów ciał" i badaniu miejsca zdarzenia. Podkreślił też, że ostatnia partia rosyjskich materiałów "definitywnie pozwoliła prokuratorom uznać, że wątpliwości co do tożsamości tych osób nie da się rozwiać w żaden inny sposób, jak poprzez dokonanie ich ekshumacji i ponowne badanie".
W pewnych przypadkach mogło dojść do pomyłek na skutek błędnego rozpoznania przez rodzinę, w jednym przez przedstawiciela polskiej instytucji. Co do dwóch osób strona rosyjska uznaje, że jeżeli pomylono ciała, to błąd leży po stronie rosyjskiej - powiedział Szeląg. Wyjaśnił, że podczas składania ciał do trumien wpisano najprawdopodobniej nieprawidłowe numery zwłok.
Prokuratura nie ujawniła, ciała których ofiar katastrofy mogły zostać zamienione. Poinformowała tylko, że ich rodziny zostały już powiadomione o planowanych ekshumacjach. Według planów, zostaną one przeprowadzone do końca grudnia. Wątpliwości śledczych mają rozwiać towarzyszące im badania DNA.
Ekshumowana dziś Teresa Walewska-Przyjałkowska to już piąta ofiara katastrofy smoleńskiej, której ciało wydobyto z grobu w celu ponownego zbadania. Pierwszą był Zbigniew Wassermann, którego ekshumowano w sierpniu 2011 roku. W marcu 2012 wydobyto z grobów szczątki Przemysława Gosiewskiego i Janusza Kurtyki. Wczoraj odbyła się ekshumacja legendarnej działaczki "Solidarności" Anny Walentynowicz.