"Raport w sprawie podkomisji smoleńskiej wraz z 41 zawiadomieniami trafi w piątek do prokuratury. Podpisałem już odpowiednie dokumenty" - powiedział w piątek wiceszef MON Cezary Tomczyk.

Komisja smoleńska pod lupą. 41 zawiadomień do prokuratury jeszcze w piątek

Prawdziwym celem działania komisji smoleńskiej było potwierdzenie jednej hipotezy: o wybuchu i odrzucenie wszystkich innych argumentów, ekspertyz, które tej hipotezy nie potwierdzały - tak o wnioskach płynących z raportu Ministerstwa Obrony Narodowej na temat prac komisji smoleńskiej mówił w czwartek Władysław Kosiniak-Kamysz. 

Z zaprezentowanego w czwartek raportu zespołu badającego prace podkomisji smoleńskiej wynika, że kosztowała ona Skarb Państwa ponad 81 mln zł. 

W związku z działaniami podkomisji do prokuratury ma trafić 41 zawiadomień o możliwości popełnienia przestępstwa, w tym 24 przez jej szefa Antoniego Macierewicza i 10 przez byłego szefa MON Mariusza Błaszczaka.

Wiceszef Ministerstwa Obrony Narodowej poinformował w Polsat News, że raport MON wraz z zawiadomieniami trafi w piątek do prokuratury. Ja już odpowiednie dokumenty podpisałem i do godziny 12.00 cała sprawa dzisiaj będzie w prokuraturze - zapowiedział Tomczyk w piątek.

Tomczyk: Macierewicz miał na swoim biurku dowody, że samolot uderzył o ziemię

Jego zdaniem po tym, co znalazło się w raporcie, sprawa powinna skończyć się wnioskami o uchylenie immunitetów dla Macierewicza i Błaszczaka. Moim zdaniem to musi iść w tym kierunku - powiedział. Jak podkreślił wiceszef MON, Macierewicz, który forsował hipotezę o wybuchu na pokładzie prezydenckiego samolotu, "cynicznie (...) oszukiwał polskie społeczeństwo przez całe lata". To, co jest w tym raporcie, to nie opis tej sytuacji, tylko dowody - dodał.

Chciałbym, żebyśmy dotknęli tej najważniejszej rzeczy, która gdzieś nam czasami umyka. Szanowni państwo, Antoni Macierewicz miał w swoim biurku syntetyczne podsumowanie wyników prac ekspertów. Krok po kroku było tam wskazane, że samolot uderzył w drzewo, obrócił się na lewy bok, stracił część skrzydła i wszyscy pasażerowie zginęli w wyniku uderzenia o ziemię samolotu. I on to wszystko wiedział, to znaczy wszystkie ekspertyzy były u niego i w biurku, i były w zasobach podkomisji - powiedział wiceszef MON.

Tomczyk dodał, że jako obywatel oczekuje sprawiedliwości w tej sprawie. Nie może być tak, że ktoś wydaje 80 mln zł, ktoś okłamuje polskie społeczeństwo, ktoś robi to świadomie, cynicznie, perfidnie, w najgorszy możliwy sposób, jaki można sobie wyobrazić - i że przejdziemy obok tego, jakby nic się nie stało - zaznaczył wiceminister.

Według niego - uwzględniając zawiadomienia MON do prokuratury - Macierewiczowi, groziłaby odpowiedzialność karna "na poziomie 10 lat więzienia, jeżeli chodzi o te widełki maksymalne". To wszystko już zależy od prokuratury i sądu - dodał wiceszef MON.

Kierownictwo MON podkreśliło, prezentując w czwartek raport, że prace podkomisji smoleńskiej były nierzetelne, jej członkowie nie mieli kwalifikacji do badania wypadków lotniczych, a opinie ekspertów zostały przemilczane lub przeinaczone tak, aby pasowały do hipotezy o wybuchu, do którego miałoby dojść na pokładzie samolotu Tu-154.

Szefowi podkomisji zarzucono, że wywierał naciski na ekspertów komisji - w tym finansowe. Poinformowano też o kontakcie Macierewicza z obywatelem Federacji Rosyjskiej, o którym szef podkomisji poinformował SKW dopiero po kilku dniach, co uniemożliwiło ochronę kontrwywiadowczą.

Podkomisja Macierewicza: Zamach na Lecha Kaczyńskiego oraz morderstwo pozostałych 95 osób

Podkomisja smoleńska została powołana na mocy rozporządzenia z 2016 roku. Złożyła w prokuraturze zawiadomienie o "podejrzeniu popełnienia przestępstwa zamachu na prezydenta Lecha Kaczyńskiego oraz morderstwa pozostałych 95 osób podróżujących Tu-154 10 kwietnia 2010 r.". 

Po objęciu władzy przez obecny rząd została rozwiązana. W styczniu tego roku został powołany zespół ds. oceny funkcjonowania podkomisji smoleńskiej. W jego skład weszło ok. 20 ekspertów i ekspertek.