Prokuratura wyłączy do odrębnego postępowania wątek rosyjskich kontrolerów lotu TU-154M, jako osób, które przyczyniły się do katastrofy pod Smoleńskiem - dowiedział się "Nasz Dziennik".
Prokuratorzy jeszcze nie zdecydowali z jakich dokładnie artykułów będą odpowiadać Rosjanie, ale to, że zarzuty zostaną im postawione, jest pewne - twierdzi gazeta. Jeśli śledczy uznają, że kontrolerzy umyślnie złamali przepisy regulujące wykonywanie lotów statków powietrznych, to na mocy art. 160 par. 2 kodeksu karnego grozi im do pięciu lat pozbawienia wolności. Sprawa przedawni się w kwietniu 2020 r., a jeśli wcześniej zostaną postawione zarzuty konkretnym osobom, to w 2030 roku.
Śledczy mogą także zdecydować się na sformułowanie zarzutu z art. 173 KK - sprowadzenie katastrofy w ruchu powietrznym. Ponieważ w Smoleńsku zakończyła się ona śmiercią wielu osób zastosowanie ma paragraf 3 za przestępstwo umyślne (od 2 do 12 lat więzienia), lub par. 4 za przestępstwo nieumyślne (do 8 lat). Tu przedawnienie nastąpi w kwietniu 2025 r. (bądź nawet 20 lat później).
Wprawdzie sprawa dotyczy wojskowych, ale nie polskich, więc po wyłączeniu do odrębnego postępowania zajmie się nią prokuratura powszechna. Ta wyda najpierw list gończy, a potem wystąpi do sądu o wydanie europejskiego nakazu aresztowania, pozwalającego na automatyczne zatrzymanie poszukiwanej osoby w dowolnym kraju UE. Polska może też wnosić o ekstradycję ściganych osób z państw trzecich. Dalej możliwości polskiego wymiaru sprawiedliwości nie sięgają - Federacja Rosyjska nie wydaje swych obywateli.
(mal)