Kryzys coraz mocniej odbija się na polskim rynku pracy. W sierpniu bezrobocie wzrosło o 0,1 procent do 12,4 procent - podał Główny Urząd Statystyczny. To wzrost niewielki, ale niezwykle zaskakujący, bo w wakacje miejsc pracy zazwyczaj przybywało, a nie ubywało.
Najmocniej bezrobocie wzrosło na Mazowszu, co pokazuje, że nie jest to już problem tylko biedniejszych regionów, ale także bogatej teoretycznie stolicy. To tam po zasiłki rejestrują się osoby, które straciły pracę zwłaszcza w budowlance i sektorze finansowym, a także osoby, które straciły pracę po Euro 2012.
W sierpniu do urzędów pracy w całym kraju zgłosiło się ponad 207 tysięcy osób poszukujących zatrudnienia. 76 procent z nich to osoby trwale bezrobotne. Najgorsze, że wśród nowo zarejestrowanych niemal jedną trzecią stanowią osoby do 24. roku życia. To pokazuje, że studenci mają coraz większe problemy ze znalezieniem pracy.
Co gorsza, na koniec sierpnia aż 488 zakładów pracy zadeklarowało zwolnienie w najbliższym czasie ponad 39 tysięcy pracowników, w tym z sektora publicznego ponad 11 tysięcy. Przed rokiem były to 434 zakłady, które zamierzały zwolnić 37 tysięcy pracowników.
Dlatego ekonomiści nie mają wątpliwości - czeka nas wyraźny wzrost bezrobocia. Do końca roku ma ono przekroczyć 13,5 procent, tak wynika ze średniej prognoz. Eksperci przewidują, że najgorszy będzie grudzień, wtedy odsetek osób bez pracy może wzrosnąć nawet o 0,5 punktu procentowego.
Pocieszenie w tym, że rośnie liczba ofert pracy w urzędach. W sierpniu pracodawcy zgłosili do pośredniaków 74 tysiące ofert pracy (przed miesiącem było to 64 tysiące, przed rokiem - 72 tysiące).