Klasyczna piramida finansowa - tak minister finansów Jacek Rostowski ocenił gospodarcze propozycje PiS. "Na tej piramidzie niestety ucierpieliby wszyscy Polacy" - stwierdził na konferencji prasowej.
Te propozycje stanowią klasyczną piramidę finansową - przyjemną, łatwą do przyjęcia na początku, ale nie do utrzymania nawet w średnim okresie czasowym. Jak każda piramida finansowa, także i ta musiałaby upaść - przekonywał Rostowski. Jego zdaniem, prezes PiS Jarosław Kaczyński nie bierze pod uwagę kryzysu w strefie euro. Zamiast bezpieczeństwa Kaczyński proponuje Polakom gigantyczne ryzyko finansowe - mówił minister.
Rostowski twierdzi, że koszty wynikające z propozycji PiS są prawie dwukrotnie większe od deficytu państwa zakładanego przez rząd na 2013 rok. Globalny koszt wszystkich propozycji wydatkowych i wynikających z obniżenia czy zwrotów podatków wynosiłby w 2013 roku 62 mld 600 mln zł. Koszty wynikające z propozycji Jarosława Kaczyńskiego są prawie dwukrotnie większe od całego deficytu w budżecie państwa na przyszły rok - mówił minister na konferencji prasowej. Koszt netto wydatków, obniżenia podatków, po uwzględnieniu dochodów z dwóch nowych podatków, które PiS proponuje, wynosiłby 54 mld 500 mln zł w pierwszym roku obowiązywania, którym byłby - zakładamy - 2013 rok - dodał.
Z kolei w 2016 roku realizacja propozycji PiS miałaby kosztować netto 83,9 mld zł. Co więcej, jak twierdził Rostowski, już w 2014 roku Polska przekroczyłaby drugi próg ostrożnościowy, czyli 55 proc. relacji długu do PKB, a rok później - "próg konstytucyjny". Trudno sobie wyobrazić, jak katastrofalne byłyby skutki dla gospodarki polskiej - komentował minister.
Resort finansów wyliczył również, że w 2040 roku - przy założeniu wycofania się z podniesienia wieku emerytalnego - relacja długu publicznego do PKB wyniosłaby 49 proc. PKB z 2040 roku. Łączny dług polskiego państwa do PKB w 2040 roku stanowiłby 206 proc. PKB, czyli o 1/3 więcej niż dzisiaj w Grecji - mówił Rostowski, dodając: Oczywiście nigdy do tego by nie doszło, bo wcześniej załamałyby się polskie finanse publiczne.
Rostowski przedstawił koszty, które - według wyliczeń jego resortu - musiałyby zostać poniesione w 2013 roku, gdyby propozycje PiS weszły wówczas w życie. Zgodnie z tymi danymi, 10,9 mld zł kosztowałaby ulga dla dzieci, a ulgi inwestycyjne - 13,2 mld zł. Uwzględnienie kosztów uzyskania przychodu w podatku dochodowym kosztowałoby 1,1 mld zł, obniżenie składki rentowej - 7,7 mld zł, a zwrot podatku dla emerytów - 13,9 mld zł.
Przedstawiając te dane, Rostowski zaznaczył, że jego resort ograniczył swoje wyliczenia do tych propozycji, których koszty można było "w sposób naprawdę rzetelny" obliczyć. W sumie wyliczył więc koszty około połowy wszystkich propozycji.
Odnosząc się do zapowiedzi Jarosława Kaczyńskiego, że chce stworzyć 1,2 mln miejsc pracy w ciągu 10 lat, stwierdził: Oznacza to 120 tys. miejsc pracy rocznie. Chciałem przypomnieć, że w okresie 2008-2011, czyli za naszych rządów, stworzyliśmy 213 tys. miejsc pracy rocznie. To chyba jedyna obietnica w tym programie (Kaczyńskiego), która jest naprawdę w pełni realistyczna. Myślę, że nawet rząd Jarosława Kaczyńskiego byłby w stanie osiągnąć mniej więcej połowę tego, co myśmy osiągnęli w czasie kryzysu.
Komentując propozycje PiS dotyczące podatku VAT, Rostowski stwierdził, że niektóre z nich tworzą "otwarte drzwi dla oszustów podatkowych", a te dotyczące podatku dochodowego są korzystne głównie dla bogatych podatników.
Minister podkreślał, że w złożonym przez PiS projekcie nowelizacji ustawy o podatku VAT nie ma zasady "odwróconego obciążenia VAT-em złomu", którą zawiera obowiązująca ustawa o VAT. Jak tłumaczył, polega ona na tym, że kupujący najpierw płaci VAT od zakupionego złomu, a dopiero potem może uzyskać zwrot z urzędu skarbowego. Według Rostowskiego, zasada ta została wprowadzona w kwietniu 2011 roku po to, by utrudnić dokonywanie oszustw podatkowych przez zorganizowane grupy przestępcze. Dlatego zaproponowane przez PiS usunięcie tej zasady - mimo że wiąże się z relatywnie niewielkim kosztem finansowym, sięgającym 500 mln zł - to ma bardzo negatywne skutki, jeżeli chodzi o walkę z oszustwami podatkowymi. Przy okazji Rostowski zauważył, że 500 mln zł to kwota, którą rząd i samorządy łącznie wydają na żłobki.
Rostowski skrytykował także jedną z propozycji PiS dotyczących podatku dochodowego. Przewiduje ona uwzględnienie przez pracownika - jako kosztów uzyskania przychodu - wydatków na m.in. prywatne świadczenia medyczne, usługi remontowe czy sprzątanie. Według ministra, korzyści z takiego rozwiązania mieliby głównie bogatsi podatnicy. To jest gigantyczna różnica korzyści dla biedniejszych i bogatszych podatników. Prawdę mówiąc, jest ona zastanawiająca w ustach tych, którzy deklarują, że chcą włożyć rękę do głębokich kieszeni - mówił Rostowski.
Pytany, czy zgodziłby się na debatę na temat gospodarczych propozycji PiS, minister stwierdził: Na pewno z Jarosławem Kaczyńskim, bo to są jego propozycje i albo w nie wierzy, albo je rozumie, albo ich nie rozumie. Myślę, że musiałby to być Jarosław Kaczyński. Zapewnił też, że w żaden sposób "nie utrudniałby" przeciwnikowi tej debaty. Uważam, że w takiej debacie miałby pełne prawo do tego, by mieć przy sobie wszystkie ściągi, wszystkie dokumenty, wszystkie tabele, liczby- stwierdził.