Mówienie o puczu w sytuacji, gdy PiS łamie konstytucję, łamie prawo, jest niepoważne - tak lider Nowoczesnej Ryszard Petru odniósł się do słów prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, który pytany o ocenę wydarzeń 16 grudnia w Sejmie uznał, że była to próba puczu. "Jeśli kryterium puczu było to, kto zamówił kanapki, to chciałbym przypomnieć, że kanapki zamówił marszałek Kuchciński. Z tego wynikałoby, że był przywódcą puczu" - dodał żartobliwie.

Mówienie o puczu w sytuacji, gdy PiS łamie konstytucję, łamie prawo, jest niepoważne - tak lider Nowoczesnej Ryszard Petru odniósł się do słów prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, który pytany o ocenę wydarzeń 16 grudnia w Sejmie uznał, że była to próba puczu. "Jeśli kryterium puczu było to, kto zamówił kanapki, to chciałbym przypomnieć, że kanapki zamówił marszałek Kuchciński. Z tego wynikałoby, że był przywódcą puczu" - dodał żartobliwie.
Ryszard Petru /PAP/Tomasz Gzell /PAP

Prezes PiS pytany w wywiadzie dla tygodnika "wSieci" jak ocenia to co się działo w Sejmie i wokół niego 16 grudnia odpowiedział: “Trzeba to nazwać wprost: to była próba puczu". Sygnały o takiej możliwej próbie przejęcia władzy docierały już do nas wcześniej - dodał.

Według Kaczyńskiego, okupacja Sejmu miała uniemożliwić uchwalenie budżetu na 2017 r. Szef PiS ocenił, że sprawa formy i obecności dziennikarzy w parlamencie była jedynie pretekstem. Gdyby nie było sprawy mediów, wymyśliliby coś innego. Byli przygotowani na tę akcję. Zamówili kanapki w Sejmie, mieli gotową scenę i zmobilizowany aktyw przed Sejmem. To była planowana awantura - powiedział Kaczyński.

Petru mówił, że na spotkaniu z marszałkiem Sejmu to Kuchciński zaproponował zamówienie - jak zaznaczył - o ile pamięta 500 kanapek.

Apelowałbym do Kaczyńskiego, albo o sprawdzenie wiadomości, albo niewciskanie ludziom kitu. Prosiłbym także, aby nie sugerować, że chcieliśmy zablokować budżet - powiedział. Podkreślił, że PiS ma w Sejmie większość. Od 16 grudnia do końca roku miał pełno czasu, by kolejne posiedzenie zwołać. Tak naprawdę to jest szukanie konfrontacji - dodał lider Nowoczesnej.

Petru poinformował też, że na środę zwołał zarząd Nowoczesnej ws kroków, które jego partia ma podjąć 11 stycznia, na kiedy zaplanowano rozpoczęcie kolejnego posiedzenia Sejmu. Podkreślił, że sytuacją nieakceptowalną będzie przeniesienie obrad Sejmu do Sali Kolumnowej. Będzie to oznaczało osłabienie państwa, przyznanie się do tego, że państwo nie jest w stanie funkcjonować w sposób normalny - dodał. Lider Nowoczesnej zaznaczył, że jeśli do 11 stycznia nie będzie ze strony PiS woli rozwiązania "napiętego kryzysu państwa", to zaapeluje do Polaków, aby jak najliczniej stawili się przed Sejmem, aby "wywrzeć polityczną presję na tych, którzy łamią prawo i nie szanują konstytucji".

Od piątku 16 grudnia w sali plenarnej Sejmu przebywają posłowie opozycji, którzy rozpoczęli wtedy protest wobec wykluczenia z obrad posła PO Michała Szczerby i wobec projektowanych zmian w zasadach pracy dziennikarzy w Sejmie, domagając się zachowania jej dotychczasowych reguł. Marszałek Sejmu Marek Kuchciński wznowił obrady w Sali Kolumnowej, gdzie przeprowadzono głosowania m.in. nad ustawą budżetową na 2017 r. Wcześniej w tej samej sali odbyło się posiedzenie klubu PiS. Opozycja uważa, że głosowania w Sali Kolumnowej były nielegalne, m.in. z powodu wątpliwości co do kworum.

Marszałek Sejmu zapewniał w ubiegłym tygodniu, że w głosowaniach w Sali Kolumnowej Sejmu 16 grudnia brała udział wymagana w konstytucji liczba posłów oraz, że każdy z posłów mógł wejść do Sali Kolumnowej głównym wejściem i brać udział w każdym głosowaniu.