Polscy żołnierze, pilnujący granicy z Białorusią, są prowokowani przez funkcjonariuszy białoruskich – podał na konferencji prasowej szef MON Mariusz Błaszczak. „Oddawane są strzały w powietrze, celowana jest broń w kierunku polskich żołnierzy, rzucane są petardy” – relacjonował. Szef MSWiA Mariusz Kamiński określił sytuację na polsko-białoruskiej granicy jako niezwykle napiętą. „Dochodzi do szeregu prowokacyjnych incydentów z udziałem funkcjonariuszy mundurowych służb białoruskich” – przekazał, dodając jednocześnie, że będzie rekomendował rządowi przedłużenie stanu wyjątkowego o kolejne 60 dni.
Na konferencji prasowej, na której pojawili się również szef resortu obrony Mariusz Błaszczak i Komendant Główny Straży Granicznej gen. dyw. SG Tomasz Praga, Mariusz Kamiński stwierdził, że sytuacja na granicy Polski z Białorusią jest niezwykle napięta.
"Dochodzi do szeregu prowokacyjnych incydentów z udziałem funkcjonariuszy mundurowych służb białoruskich i do prób masowego łamania integralności naszej granicy. Mamy do czynienia ze zjawiskiem bardzo poważnym" - mówił szef MSWiA.
Zaznaczył, że nie są to "ruchy uchodźcze", ale powodowana względami politycznymi "masowa, nielegalna migracja".
"Osoby, które usiłują forsować naszą granicę, w żaden sposób nie są zagrożone na Białorusi. Przebywają tam całkowicie legalnie i są tak naprawdę zapraszane przez reżim Łukaszenki i używane przez niego jako broń i amunicja ze względów politycznych" - podkreślał Kamiński.
Poinformował, że od sierpnia polskie służby odnotowały 9400 prób nielegalnego przekroczenia naszej granicy, a 8200 z nich udaremniły w pasie granicznym.
"Mamy około 1200 zatrzymanych nielegalnych imigrantów w ośrodkach strzeżonych. Wielu z nich nie ma żadnych dokumentów, wielu z nich ma fałszywe dokumenty" - dodał Mariusz Kamiński.
Minister podał, że polsko-białoruskiej granicy strzeże obecnie około 4 tysięcy funkcjonariuszy Straży Granicznej z oddziałów podlaskiego i nadbużańskiego, a także około 600 policjantów. Szef MON Mariusz Błaszczak przekazał z kolei, że strażników granicznych wspiera codziennie 2,5 tysiąca żołnierzy, a ta liczba może jeszcze zostać zwiększona, "kiedy będzie taka konieczność".
Błaszczak podał także, że polscy żołnierze są prowokowani przez funkcjonariuszy białoruskich.
"Oddawane są strzały w powietrze, celowana jest broń w kierunku polskich żołnierzy, rzucane są petardy, przeładowywana jest broń tak, żeby polscy żołnierze to widzieli" - relacjonował.
Równocześnie zaznaczył: "Zapewniam państwa, że polscy żołnierze są profesjonalistami, są wyszkoleni, nie ulegają prowokacjom".
Będę rekomendował rządowi przedłużenie stanu wyjątkowego o kolejne 60 dni - zapowiedział szef MSWiA Mariusz Kamiński. Na granicy prowokowane są incydenty, które mogą doprowadzić do bardzo gorących sytuacji; nasi funkcjonariusze powinni mieć swobodę działania - powiedział.
Kamiński przekazał również, iż "nie ma planów pozwolenia mediom na wjazd na tereny przy granicy z Białorusią objęte stanem wyjątkowym". Minister argumentował to troską o bezpieczeństwo. Jak dodawał, napięcie na granicy z Białorusią niestety nie maleje, a wzrasta.
Ja rozumiem, że państwo chcieliby ustawić kamery bezpośrednio na granicy. Nie ma takiej możliwości, naprawdę mamy duże problemy. Jest tam bardzo napięta sytuacja, prowokacje służb białoruskich. Nie możemy pójść na żadne kompromisy w tym zakresie - wyjaśnił Kamiński.
Według szefa MSWiA dla informowania o sytuacji na pograniczu wystarczy zbieranie informacji od służb i osób mieszkających w strefie objętej stanem wyjątkowym.
Od 2 września w przygranicznym pasie granicznym z Białorusią, czyli w części województw podlaskiego i lubelskiego, obowiązuje stan wyjątkowy. Obejmuje 183 miejscowości. Został wprowadzony na 30 dni na mocy rozporządzenia prezydenta Andrzeja Dudy, wydanego na wniosek Rady Ministrów.
Przedstawiciele rządu uzasadniają konieczność wprowadzania stanu wyjątkowego sytuacją na granicy z Białorusią, gdzie reżim Łukaszenki prowadzi "wojnę hybrydową" oraz rosyjskimi ćwiczeniami wojskowymi Zapad, które rozpoczęły się 10 września.