Komendant Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej zwrócił się o wyjaśnienia do swojego odpowiednika na Białorusi w sprawie wydarzeń z białoruskim żołnierzem na granicy z Polską. Jak informował wczoraj reporter RMF FM Krzysztof Zasada, mundurowy wszedł na terytorium naszego kraju i piłował jedno z przęseł zapory na polsko-białoruskiej granicy. Białoruski żołnierz był uzbrojony. Na widok polskich patroli uciekł w głąb Białorusi.
Rzeczniczka straży granicznej porucznik Anna Michalska poinformowała, że komendant Podlaskiego Oddziału SG we wtorek przesłał pismo do szefa brzeskiego oddziału białoruskiej służby pogranicznej. Komendant zwrócił się do Białorusinów o wyjaśnienia w związku z incydentem.
Umundurowanego białoruskiego żołnierza z długą bronią, w kominiarce, wykryły w poniedziałek systemy monitoringu w okolicach miejscowości Dubicze Cerkiewne. Na miejsce natychmiast wysłano patrole.
Na widok polskich strażników granicznych białoruski wojskowy uciekł.
Jak usłyszał reporter RMF FM, żołnierzowi nie udało się przeciąć przęsła, zostało ono tylko nieznacznie uszkodzone. Nie wiadomo, czy działał sam.
Ponieważ zapora stoi na terytorium Polski, oznacza to, że białoruski żołnierz przekroczył granicę. Rzeczniczka SG tłumaczyła, że nie był to pierwszy taki przypadek.
Co ciekawe, na incydent w żaden sposób nie zareagował polski resort dyplomacji. Nie ma decyzji o wezwaniu do resortu przedstawiciela białoruskiej ambasady, nie ma oficjalnego stanowiska MSZ, czy jakiegokolwiek protestu.
Reporter RMF FM pytał o tę sprawę resort dyplomacji. Jedyne co otrzymał po swoim pytaniu o reakcję, był mail: "Informujemy, że udzielenie odpowiedzi na wyżej wymienione zapytanie nie leży w kompetencji Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Biorąc pod uwagę treść pytania, właściwym organem będzie w tym przypadku Straż Graniczna". To dziwi, bo do kompetencji straży należy pilnowanie granicy, a nie naszych stosunków z sąsiadami - zauważa dziennikarz RMF FM Krzysztof Zasada.