Naukowcy przeprowadzili badania, z których wynika, że ulewy, powodzie i inne groźne zjawiska pogodowe w Europie Zachodniej i Środkowej będą coraz częstsze i intensywniejsze. Wszystko przez postępujące zmiany klimatu spowodowane przez człowieka. "Nauka była tego pewna od lat - i tak jest i teraz. Potrzeba inwestycji, infrastruktura powinna stać "klimatoodporna", by ograniczyć ofiary w ludziach i koszty” – wskazują uczeni.

Sięgnijmy pamięcią do lipca 2021 roku. Niszczycielskie i - co ważne - nagłe powodzie w Niemczech, Belgii, Holandii, czy Luksemburgu spowodowały ogromne zniszczenia. Kilkaset osób zmarło, wiele zostało rannych i straciło dorobki życia. W samych Niemczech w ciągu jednego dnia w okolicach rzek Ahr i Erft spadło ponad 90 mm deszczu, czyli znacznie więcej niż wynosiły dotychczasowe rekordy.

Świat obiegło szokujące zestawienie niemieckiego Altenburga przed i po zalaniu, a władze określiły powódź, jako największe tego typu zjawisko od 300 lat. 

Powodzie pokazały nam, że nawet kraje rozwinięte nie są bezpieczne jeśli chodzi o wpływ ekstremów pogodowych - zauważa dr Friederike Otto z Uniwersytetu Oksfordzkiego.

Naukowcy postanowili przyjrzeć się niecodziennym i zintensyfikowanym zjawiskom pogodowym, które miały miejsce w Europie Zachodniej w ostatnich miesiącach. Ich występowanie powiązali ze zmianami klimatu spowodowanymi działalnością człowieka.

Pogoda pod lupą

Badanie zostało przeprowadzone przez 39 badaczy w ramach grupy World Weather Attribution, w tym naukowców z uniwersytetów oraz agencji meteorologicznych i hydrologicznych z Belgii, Francji, Niemiec, Luksemburga, Holandii, USA oraz Wielkiej Brytanii.

Połączyliśmy wiedzę specjalistów z kilku dziedzin, by zrozumieć wpływ zmiany klimatu na powodzie. Upewniliśmy się, co da się - i czego nie - przeanalizować w przypadku takich zdarzeń. Trudno jest zbadać wpływ zmiany klimatu na małym obszarze - wskazuje dr Sjoukje Philip Holenderskiego Instytutu Meteorologicznego (KNMI), który pracował przy badaniach.

Naukowcy przeanalizowali zapisy pogodowe, a także symulacje komputerowe i próbowali porównać obecnie panujący na Ziemi klimat (przy globalnym ociepleniu o około 1,2°C od końca XIX wieku) z klimatem w przeszłości. W badaniu skupiono się na ekstremalnych opadach deszczu, które wywołały powodzie w dwóch szczególnie dotkniętych obszarach: w niemieckim regionie Ahr i Erft i w belgijskim regionie Mozy, gdzie w ciągu dwóch dni spadło 106 mm deszczu.

Co ważne, naukowcy przeanalizowali opady, a nie poziom rzek m.in. dlatego, że niektóre stacje pomiarowe zostały zniszczone przez powodzie.

Odkrycie

Badacze zauważyli dużą zmienność w tak zwanych wzorcach opadów na terenie części Niemiec i Belgii.

"Odkryto, że spowodowane przez człowieka zmiany klimatyczne zwiększyły ilość deszczu, który spadł w ciągu jednego dnia o 3-19 proc. Zmiany klimatyczne zwiększyły również prawdopodobieństwo wystąpienia silnych opadów deszczu podobnych do tych, które wywołały powodzie, o współczynnik od 1,2 do 9" - czytamy w omówieniu badań.

Nasze najnowocześniejsze modele klimatyczne wskazują na wolno postępujące, ale częstsze duże opady w cieplejszym świecie przyszłości. Ostatnie powodzie mocno wskazują na to, że społeczeństwa nie są odporne na działanie ekstremów pogodowych. Musimy ograniczyć emisje CO2 tak szybko, jak to możliwe, jednocześnie stawiając na systemy ostrzegania i zarządzania ryzykiem. Potrzeba też inwestycji tak, by infrastruktura stała się "klimatoodporna" - by ograniczyć ofiary w ludziach i koszty - komentuje prof. Hayley Fowler z Uniwersytetu w Newcastle

Przy dalszej emisji gazów cieplarnianych i stałym wzroście temperatury intensywne opady deszczu będą coraz częstsze - wskazują.  

Mówi o tym także najnowszy raport Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu (IPCC). Według dokumentu istnieją jednoznaczne dowody na to, że działalność człowieka ociepla klimat planety i jest to główny czynnik powodujący coraz częstsze ekstrema pogodowe.

Te same przyczyny

W raporcie możemy przeczytać ponadto, że w miarę wzrostu temperatur Europa Zachodnia i Środkowa będzie narażona na coraz częstsze ekstremalne opady deszczu i powodzie.

Najnowszy raport IPCC AR6 wyraźnie wskazuje na wzrost zagrożenia opadami nawalnymi, a ich konsekwencje, także u nas w kraju zależne są od tego w jakim miejscu ten opad spadnie i w jakim czasie - zauważą ekohydrolog dr Sebastian Szklarek z Europejskiego Regionalnego Centrum Ekohydrolofii Polskiej Akademii Nauki.

Polski uczony wskazuje, że w zeszłym roku tyko w Jodłowniku na Małopolsce spadło w ciągu 3 godzin 130 mm opadu (około 15 proc. opadu rocznego). W tym roku natomiast w Poznaniu spadły 64 mm deszczu. To więcej niż średni opad dla całego miesiąca i około 11 proc. rocznego opadu - a trwał on tylko pół godziny.

To tylko dwa przykłady nawalnych opadów jakie miały miejsce w naszym kraju, w efekcie których doszło do tzw. powodzi opadowych - zaznacza dr Szklarek.

U podłoża tych krajowych przykładów i wydarzeń na pograniczu niemiecko-belgijskim leżą te same przyczyny: zmiana klimatu odpowiedzialna za większe nawalne opady, urbanizacja i mniej powierzchni zielonych, które razem zmniejszają retencję opadów i przyspieszają ich spływ, przyczyniając się do zalewania niżej położonych obszarów - tłumaczy.  

Sytuacja z lipca powraca. W we wschodnich i południowo-wschodnich Niemczech ogłoszono ostrzeżenia o możliwych powodziach w związku z prognozami intensywnych opadów deszczu. W Polsce z kolei służby już mają ręce pełne pracy. W niektórych rejonach Śląska i Małopolski ogłoszono pogotowie przeciwpowodziowe.