W ciągu 51 tygodni 2020 roku zmarło w Polsce o 60 tysięcy ludzi więcej niż w całym roku 2019 – donosi "Gazeta Wyborcza", która sprawdziła statystki zgonów w naszym kraju od II wojny światowej. Jak się okazuje, po roku 1945 tylko jeden rok był równie tragiczny jak 2020.
Jak zauważa "Wyborcza", "z powodu pandemii oficjalnie zmarło w Polsce ponad 27 tysięcy osób": część z nich wyłącznie z powodu Covid-19, część miała także choroby współistniejące.
Dalej - powołując się na dane z Rejestru Stanu Cywilnego i udostępnione przez Ministerstwo Cyfryzacji - gazeta podaje, że w ciągu 51 tygodni tego roku zmarło w naszym kraju ponad 461 tysięcy ludzi, natomiast w ubiegłym roku zgonów odnotowano 401 tysięcy.
W 2020 zmarło więc w Polsce o 60 tysięcy ludzi więcej.
"To tak, jakby z mapy zniknął Przemyśl albo Mielec" - zaznacza "Wyborcza".
"Nadmierna śmiertelność (nadmiarowe zgony) oznacza liczbę zgonów w czasie kryzysu, która wykracza poza poziom z poprzednich lat. To nie tylko osoby, u których zdiagnozowano Covid-19, lecz również ofiary powikłań w chorobach przewlekłych, niewydolności służby zdrowia, utrudnionego dostępu do specjalistów i braku diagnoz" - wyjaśnia dziennik.
Gazeta wylicza także że w tym roku na tysiąc mieszkańców Polski zmarło 12 osób. Według "Wyborczej", gorzej było w powojennej historii Polski tylko raz: w 1951 roku.