Nie cichną echa prywatnego wyjazdu do Włoch marszałka Senatu Tomasz Grodzkiego. We wtorek na konferencji prasowej zapewniał, że "nie było żadnego nieroztropnego ryzyka". Twierdził bowiem, że w czasie jego pobytu we Włoszech w promieniu 30 km od miejsca, gdzie przebywał, nie było ani jednego przypadku koronawirusa. Dodał, że po powrocie do Polski wykonał test na obecność wirusa i jego wynik był negatywny. Wieczorem w TVN24 marszałek Grodzki był dopytywany, dlaczego nie poddał się kwarantannie. "Jeśli wszyscy pójdą na kwarantannę, to gospodarka stanie" – oświadczył. Dodajmy, że towarzyszący mu w trakcie wyjazdu SOP-iści zostali skierowani na czternastodniowe "zwolnienie z obowiązków".
W poniedziałek wieczorem marszałek Senatu poinformował na Twitterze, że "w poczuciu odpowiedzialności" poddał się badaniu na obecność koronawirusa i upublicznia jego negatywny wynik. Wezwał też rzecznika sztabu prezydenta Andrzeja Dudy - Adama Bielana - by nie siał paniki i "nie odwracał uwagi od problemów własnego obozu politycznego w kampanii prezydenckiej". Dołączył też skan wyniku wykonanego w poniedziałek badania laboratoryjnego na obecność koronawirusa w organizmie. W rubryce wynik napisano w nim: "nie wykryto".