Liczba osób zakażonych w Polsce koronawirusem może wynieść około 9 tys. i powinna zostać osiągnięta około 20 kwietnia 2020 r. – prognozuje spółka ExMetrix, zajmującą się prognozowaniem gospodarczym i społecznym. Około 15-20 kwietnia powinno nastąpić wyraźne zahamowanie epidemii SARS-CoV-2.

Czas trwania epidemii w Polsce może być nieco dłuższy niż w Chinach. Z przesłanego PAP modelu prognostycznego, opracowanego przez spółkę ExMetrix - wynika, że liczba osób zarażonych w Polsce może wynieść około 9 tys., co powinno zostać osiągnięte do ok. 20 kwietnia 2020 r.

Główny analityk firmy Ryszard Łukoś twierdzi, że od pierwszego zanotowanego przypadku do osiągnięcia maksimum upłynie u nas prawdopodobnie ok. 48 dni, podczas gdy w Chinach było to ok. 40 dni. 

Najszybszy przyrost osób zakażonych może wynieść około 400 na dobę, co nastąpi w okresie od 28 marca do 8 kwietnia (między 25 a 35 dniem epidemii). 

Po 8 kwietnia liczba zachorowań powinna rosnąć wolniej, zaś bardzo wyraźne zahamowanie powinno być widoczne około 15 kwietnia.

Na rozwój epidemii ma wpływ kilka czynników: Stan opieki zdrowotnej, kondycja zdrowotna społeczeństwa, a także... klimat

Budując model przebiegu epidemii w Polsce - podkreśla specjalista - analizie poddano jej przebieg w krajach, w których COVID-19 rozwinął się już wcześniej - w Chinach, Korei Południowej, Japonii i niektórych krajach europejskich.

W opracowanym modelu przebiegu epidemii wirusa uwzględniono:

  • dotychczasowy przebieg pandemii w wielu krajach, 
  • czynniki meteorologiczne, 
  • stan opieki zdrowotnej w danym kraju 
  • kondycji zdrowotnej społeczeństwa, ze szczególnym uwzględnieniem czynników ryzyka takich jak choroby onkologiczne, kardiologiczne, cukrzyca i otyłość
  • strukturę demograficzną społeczeństwa (ze szczególnym uwzględnieniem ludzi w podeszłym wieku) 
  • poziom restrykcji stosowanych przez władze i przestrzeganie ich przez obywateli.


Ryszard Łukoś zaznacza, że model prognostyczny opracowano z wykorzystaniem sztucznej inteligencji (sieci neuronowe). "Założyliśmy - podkreśla - że statystyki w krajach dotkniętych COVID-19 nie były zatajane ani sztucznie modyfikowane".

Źródłem danych o liczbie zakażeń była amerykańska uczelnia Johns Hopkins UniversityWykorzystano także dane OECD i Banku Światowego.

W miarę rozwoju sytuacji i napływu nowych danych, szczególnie z krajów, gdzie epidemia zaczęła się wcześniej niż w Polsce, będziemy aktualizować model oraz uwzględniać wszelkie dodatkowe informacje aby był on możliwie najbardziej precyzyjny - podkreśla Ryszard Łukoś.