Jesteśmy gotowi na przyjmowanie pacjentów, tylko szpitale nie zgłaszają do nas problemów, mamy 10 telefonów w ciągu doby - powiedział we wtorek dyrektor szpitala tymczasowego na PGE Narodowym w Warszawie dr Artur Zaczyński. Jak wyjaśnił, w szpitalu obecnie jest ok. 40 pacjentów.
Dr Zaczyński pytany był w Polsat News o doniesienia dziennikarza "Polityki" Pawła Reszki, który relacjonując rozmowę z jednym z lekarzy pracujących na PGE Narodowym, napisał w sobotę, że personel obiektu zakwaterowany został w 5-gwiazdowym hotelu Regent Warsaw Hotel, a na co dzień ma niewiele pracy. "Na Narodowym - są nowoczesne respiratory, najdroższy sprzęt medyczny, ale prawie nie ma pacjentów. Niektórzy lekarze dyżurują w pustych sektorach. Zarobki personelu są wysokie, koszty funkcjonowania ogromne" - powiedział rozmówca Reszki.
Według dyrektora szpitala na Narodowym lekarz, który "przyjechał na tydzień do pracy w szpitalu tymczasowym", "nie zapoznał się kompletnie z zasadami funkcjonowania" takiego szpitala. Szpitale tymczasowe nie są szpitalami zwykłymi otwartymi dla wszystkich pacjentów, tylko są szpitalami zapasowymi - wskazał.
Opinia publiczna została zmanewrowana przez jedną osobę, która wyraziła swoją opinię na temat warunków, które zostały stworzone dla lekarzy, którzy pracują w tym szpitalu bezustannie od ponad dwóch tygodni. Reszta nie narzeka na funkcjonowanie tego szpitala - podkreślił dr Zaczyński.
Jak podkreślił, w szpitalu na PGE Narodowym cały czas leczeni są pacjenci, a niektórzy, w stanach ciężkich, są transportowani do szpitala macierzystego, czyli CSK MSWiA. Pacjenci, jak tłumaczył, cały czas się zmieniają, również dlatego że niektórzy zdrowieją.
Wobec tego liczba może jest nikła, natomiast przez szpital tak naprawdę hospitalizowanych było ponad 100 osób. To jest 100 osób w ciągu dwóch tygodni - wyjaśnił dr Zaczyński. Zgodnie z podaną przez niego informacją, obecnie w szpitalu tym jest 37 lub 38 pacjentów.
Dyrektor zaznaczył przy tym, że obecnie udostępnionych jest 56 łóżek i "osoby, które obstawiają te łóżka, są w takiej liczbie zatrudnione". Szpital nie zatrudnia - jak precyzował dyrektor - od razu całej przewidzianej w założeniach kadry. Placówka dysponuje 500 łóżkami, a na tyle, tłumaczył, z systemu wyłączyć należałoby ok. 120 osób przy najniższych założeniach kadrowych.
Zgodnie z założeniami, o których mówił szef Szpitala Narodowego, placówka realizuje swoje zadania w "unitach", uwalniając stopniowo po 56 łóżek. Te łóżka tylko są rozliczane. Nie liczymy z 400 łóżek, tylko liczymy z 56 łóżek, na których pracują lekarze - powiedział.
Dyrektor zapewnił ponadto, że Szpital Narodowy jest gotowy do przyjmowania pacjentów. My jesteśmy gotowi, tylko szpitale nie zgłaszają do nas problemu. My mamy 10 telefonów w ciągu doby, więc to świadczy o tym, że w innych szpitalach nie ma problemu - zaznaczył.
Funkcjonujący od początku listopada na PGE Narodowym szpital tymczasowy jest filią Centralnego Szpitala Klinicznego MSWiA w Warszawie.