Prezydent USA Donald Trump jest przekonany, że kryzys związany z pandemią koronawirusa niebawem się zakończy. "Wkrótce Ameryka ponownie będzie otwarta na biznes" - powiedział w poniedziałek wieczorem czasu lokalnego w Białym Domu.
Nie pozwolimy koronawirusowi wyrządzić trwałych szkód amerykańskiej gospodarce - podkreślił prezydent.
Donald Trump przyznał, że sytuacja może jeszcze się pogarszać, ale - jak dodał - "robimy wszystko, by trwało to jak najkrócej". Wygramy tę wojnę - i to znacznie szybciej niż sądzi wielu ludzi - zapewnił.
Prezydent wyraził przekonanie, że pandemię koronawirusa może powstrzymać połączenie dwóch znanych leków: antymalarycznej chlorochiny i antybiotyku azytromycyny. Prezydent poinformował, że "wkrótce w Nowym Jorku rozpoczną się badania kliniczne na istniejących lekach, które mogą okazać się skuteczne przeciwko wirusowi".
Trump poinformował, że tak jak on, również jego żona, Melania, miała negatywny wynik testu na obecność koronawirusa.
W USA w szybkim tempie przybywa osób zakażonych; testy przeprowadzane są masowo. W poniedziałek - jak podaje dziennik "New York Times" - ogólna liczba chorych na Covid-19, chorobę wywoływaną przez koronawirusa SARS-CoV-2, przekroczyła 39 tys. Zmarło co najmniej 458 osób. Najgorsza sytuacja panuje w stanie Nowy Jork.
Gubernator stanu Nowy Jork Andrew Cuomo wydał w poniedziałek pilne rozporządzenie nakazujące szpitalom zwiększyć o połowę liczbę łóżek w szpitalach. Wiąże się to 38-procentowym wzrostem liczby przypadków koronawirusa - do 20 875.
Rozwój epidemii wskazuje, że stan Nowy Jork będzie potrzebował 110 tysięcy łóżek. (...) Nie poradzimy sobie z falą na najwyższym poziomie. Fala musi się obniżyć - przekonywał gubernator.
Liczba potwierdzonych przypadków SARS-Cov-2 zwiększyła się od niedzieli w całym stanie o ponad pięć tysięcy - do 20875. W mieście Nowy Jork sięga już 12305 - ogłosił Andrew Cuomo.
Do tej pory w całym stanie z powodu zakażenia Covid-19 zmarło 157 osób, co stanowi ponad jedną trzecią 463 ofiar śmiertelnych koronawirusa w USA.
Cuomo przewidywał wcześniej, że SARS-Cov-2 zarazi się do 80 proc. z ponad 19,4 miliona mieszkańców stanu. Dotąd ok. 13 proc. wszystkich przypadków było hospitalizowanych, a 621 pacjentów trafiło na oddziały intensywnej opieki medycznej (OIOM). Nowy Jork przeprowadził łącznie ponad 78 tysięcy testów na COVID-19. Obecnie przeprowadza się ponad 16 tys. testów dziennie.
Wiele osób zachoruje, ale niewiele z nich faktycznie znajdzie się w niebezpieczeństwie - ocenił w poniedziałek Andrew Cuomo.
Jego zdaniem nie sposób przewidzieć, czy epidemia potrwa cztery, sześć, osiem czy dziewięć miesięcy.
Wszyscy musimy się teraz zmierzyć z tym, że jest to nowa rzeczywistość. To się nie zmieni. Nie włączymy jutro rano wiadomości, a oni powiedzą: "Niespodzianka, niespodzianka, wszystko zostało rozwiązane w dwa tygodnie" - ostrzegał Cuomo.
Według miejskiego departamentu zdrowia 46 proc. z ponad 12 tysięcy przypadków COVID-19 odnotowanych w poniedziałek rano to osoby w wieku od 18 do 44 lat. Stanowią one 40 proc. populacji Nowego Jorku.
13 proc. zakażeń SARS-Cov-2 obejmuje ludzi w wieku od 45 do 64 lat, z kolei 11 proc. w wieku od 65 do 74 lat, osiem proc. w wieku 75 lat i więcej oraz 3 proc. w wieku do 17 lat. Mężczyźni stanowią większość zarażonych koronawirusem - 57 proc.
Władze niektórych regionów w USA alarmują o braku środków medycznych, m.in. maseczek ochronnych i odczynników chemicznych koniecznych do weryfikowania wyników testów na koronawirusa. Podejmowane są próby uzupełnienia zapasów szpitali - częściowo przez produkcję wewnętrzną, a częściowo przez import.
Gubernator Kalifornii Gavin Newsom powiedział w poniedziałek, że stan potrzebuje dodatkowych 50 tysięcy łóżek szpitalnych, aby zapewnić opiekę medyczną w przypadku przewidywanego dalszego rozprzestrzeniania się koronawirusa.
Z powodu epidemii w wielu sklepach w USA występują niedobory produktów, a sprzedaż chleba jest reglamentowana. Zamknięte są szkoły. Z uwagi na spowolnienie gospodarcze firmy zmuszane są do zawieszenia swojej działalności. Według ekspertów bezrobocie w Stanach Zjednoczonych już niedługo może osiągnąć dwucyfrowy poziom. Sytuacja porównywana jest do Wielkiego Kryzysu z lat 1929-1933 lub II wojny światowej.