Tylko w ciągu jednego dnia w Korei Południowej koronawirusem zarażonych zostało 571 osób. Tym samym w tym kraju chory jest już 2337 osób. Więcej jest tylko w Chinach. Połowa zakażeń jest wiązana z sektą religijną z miasta Daegu.
Agencja AFP zwraca uwagę, że najnowszy wzrost liczby zakażonych w Korei Południowej jest większy od tego, który w piątek odnotowano w Chinach (327), gdzie koronawirus Covid-19 pojawił się po raz pierwszy w grudniu 2019 roku i skąd rozprzestrzenił się na ok. 50 krajów świata.
Prawie połowa zakażeń łączona jest z ruchem religijnym Kościół Jezusa Shincheonji (Nowego Nieba i Ziemi) w mieście Daegu na południowym wschodzie kraju. 61-letnia kobieta, której nazwiska nie podano, jest określana jako "pacjent nr 31". Wielokrotnie uczestniczyła w nabożeństwach, nawet gdy miała już objawy choroby i mogła przekazać wirusa dalej.
Testom na obecność koronawirusa poddano 210 000 członków Kościoła. Służby sanitarne podejrzewają, że liczba zarażonych okaże się być dużo wyższa. Burmistrz Daegu Kwon Young-jin powiedział, że spodziewa się 3000 nowych zachorowań.
Nasz Kościół nie jest źródłem zarażania. To niesprawiedliwe oskarżenia - mówi 26-letnia członkini ruchu religijnego Ji-yeon Park. Przedstawiciele lokalnej służby zdrowia skontaktowali się z kobietą, przepytywali, czy nie ma symptomów infekcji. Traktuje się nas jak kryminalistów - skarży się 26-latka.
W zamieszkałym przed 2,5 miliona ludzi mieście zamknięte są przedszkola, szkoły, biblioteki.
Sekta Shincheonji została założona w 1984 roku przez Lee Man-hee, który twierdzi, że jest nieśmiertelny i w Dniu Ostatecznym zabierze ze sobą do nieba dokładnie 144 000 osób. Epidemię koronawirusa nazwał "czynem diabła", który chce powstrzymać potencjalnych członków przed wstępowaniem w szeregi jego Kościoła.
Kościół Jezusa Shincheonji działa nie tylko w Korei Południowej. Ma setki tysiące wyznawców w Stanach Zjednoczonych, Nowej Zelandii, Australii, Chinach, Indiach a także w kilku krajach europejskich, w tym w Wielkiej Brytanii.