Karą za nienoszenie maski jest przymusowa kwarantanna. Karą za złamanie kwarantanny może być przedłużenie kwarantanny - mówi RMF FM pan Marcin, współautor kanału "To są Chiny". Jego film "Wykryto u nas koronowirusa" wyświetlono na You Tubie ponad 630 tys. razy.

Na nagraniu opublikowanym 10 lutego zobaczycie, jak funkcjonowało osiedle, na którym wykryto przypadki zakażenia koronawirusem. Pan Marcin przedstawia między innymi restrykcyjne procedury - mierzenie temperatury wszystkich wychodzących i wracających do domów, dezynfekcje wind i klatek schodowych czy specjalne zastosowanie zapalniczki, by uchronić się przed zagrożeniem.

Mieszkańcy opuszczają swoje osiedle jedynie w najważniejszych sprawach - takich jak zakupy. Jak widzimy na filmie, w sklepach niczego nie brakuje, wszystkie towary są dostępne, nie ma tłumu. Obsługiwani są jednak tylko klienci noszący maseczki.

Na ten moment można powiedzieć, że sytuacja jest opanowana. Chińczycy są bardzo dumni z siebie, że poradzili sobie w taki sposób z wirusem. Pojawił się za to inny problem, ponieważ coraz więcej odnotowuje przypadków, kiedy przyjeżdżający do Chin przywożą ze sobą koronawirusa - mówi pan Marcin.

Według oficjalnych danych, od początku pandemii w Chinach zarażonych zostało 81 tys. osób, zmarło 3 270, prawie 73 tysiące udało się wyleczyć.  

W tym momencie każdy przyjeżdżający z krajów wysokiego ryzyka, musi przejść 14-dniową kwarantannę. Kwarantanna w zasadzie trwa 17 dni, bo trzeba doliczyć jeszcze 3 dni na badania, biurokrację - opowiada.

PRZECZYTAJ: Punkt zwrotny w walce z koronawirusem? Zero nowych przypadków w Wuhanie

Jak zaznacza, w tej chwili w Chinach powoli wszystko wraca do normy. Dość szybko przyzwyczailiśmy się do tego, że należy nosić ze sobą maskę. Przyzwyczailiśmy się do tego, żeby używać przycisków w windzie za pomocą zapalniczki, dezynfekcji dłonie po każdym kontakcie z jakąkolwiek z klamek - opowiada RMF FM.

Wszędzie jest sprawdzana temperatura. Ale to się odbywa ekspresowo. Termometry są laserowe bezdotykowe. Także nie jest to przeszkoda w życiu codziennym. Noszenie masek jest w dalszym ciągu obowiązkowe. Najprawdopodobniej taka sytuacja się utrzyma do czerwca. Takie są oficjalne komunikaty, jednak sytuacja jest rozwojowa - przyznaje.

Jak dodaje, karą za nienoszenie maski jest przymusowa kwarantanna. Karą za złamanie kwarantanny może być przedłużenie kwarantanny.

W rozmowie z nami wspomina także początki epidemii koronawirusa. Jej wybuch, pana Marcina i jego żonę zastał na wakacjach w Malezji. Pierwsze, co zrobiliśmy po powrocie, to rzuciliśmy się na zakupy i kupiliśmy zapas, które miały nam zapewnić jedzenie w trakcie epidemii. To później okazało się głupie, ponieważ jedzenia nie zabrakło w żadnym momencie. Do tej pory cierpimy z tego powodu, ponieważ mamy całą kuchnie i jadalnię zawalone ryżem i innym suchymi produktami - stwierdza z uśmiechem.

Na początku najbardziej irytujące rzeczą był brak pracy - przyznaje. W trakcie kwarantanny życie towarzyskie odbywało się za pomocą różnego rodzaju aplikacji, gdzie ludzie organizowali wideokonferencje i w ten sposób spożywali wspólnie posiłki. Wspólne posiłki to ulubiona forma rozrywki Chińczyków. W tym momencie większość restauracji jest nadal zamknięta i serwuje tylko dania na wynos.

ZOBACZ TAKŻE: Koronawirus nie uciekł z laboratorium, powstał naturalnie

Pan Marcin ma też kilka rad dla Polaków. Przede wszystkim nie ulegać panice. Najważniejsze: nie słuchać osób, które sprzedają jakieś cudowne specyfiki lub opisują jakieś dziwne metody walki z wirusami. Oni często kłamią tylko i wyłącznie dla zyskania popularności w internecie, co jest działaniem bardzo szkodliwym - podkreśla. W Chinach za rozpowszechnianie fake newsów grozi kara do siedmiu lat więzienia - dodaje.

Więcej filmów i informacji o życiu w Chinach, nie tylko w dobie koronawirusa, znajdziecie na kanale "To są chiny"

Najnowsze informacje o rozszerzającej się pandemii na bieżąco publikujemy w naszym raporcie specjalnym:

Opracowanie: