W Wielki Piątek przed bazyliką Świętego Piotra papież Franciszek przewodniczył nabożeństwu Drogi Krzyżowej, która nie miała precedensu. Po raz pierwszy od 56 lat nie odbyła się w Koloseum, ale na pustym, zamkniętym z powodu pandemii placu bez udziału wiernych.
W czasie nabożeństwa nie padło żadne bezpośrednie odniesienie do obecnej sytuacji na świecie. Nawiązywały do niej forma i przebieg nabożeństwa, na zakończenie którego papież nie wygłosił przemówienia.
W tych wyjątkowych okolicznościach, naznaczonych dramatem pandemii i koniecznością zachowania niezbędnych kroków prewencji, krzyż niosły po sugestywnie oświetlonym placu dwie pięcioosobowe grupy: delegacja więzienia z Padwy, gdzie powstały tegoroczne rozważania towarzyszące 14 stacjom oraz personel medyczny watykańskiej przychodni.
Trasa Drogi Krzyżowej prowadziła wokół obelisku na placu i była wytyczona przez zapalone lampki.
Na nabożeństwo transmitowane na cały świat przyniesiono krzyż Świętego Marcelego z jednego z rzymskich kościołów. Krucyfiks, przed którym już kilka razy modlił się Franciszek, noszono przez Wieczne Miasto w procesjach w XVI wieku w czasie zarazy.
Teksty odczytanych rozważań, które powstały w zakładzie karnym w Padwie, koncentrowały się wokół tematyki sprawiedliwości, wejścia na drogę przestępczości, uwięzienia, kary za czyny, winy, odbywania wyroków i nawrócenia za kratami.
Autorami tekstów było pięciu więźniów, w tym skazany za zabójstwo, rodzice zamordowanej dziewczyny, córka mężczyzny skazanego na dożywocie, wychowawczyni więzienna, strażnik, matka osoby osadzonej, katechetka, zakonnik-wolontariusz, funkcjonariusz policji penitencjarnej i ksiądz oskarżony, a następnie uniewinniony przez sąd, po ośmiu latach procesu.
Więzień skazany na dożywocie napisał: "Wiele razy w sądach i w dziennikach rozbrzmiewa donośnie ten krzyk: ‘Ukrzyżuj go, ukrzyżuj go’. Jest to krzyk, który słyszałem także wobec mnie".
"Po dwudziestu dziewięciu latach więzienia nie straciłem jeszcze zdolności płaczu, poczucia wstydu za swoją przeszłość, za popełnione zło. Czuję się Barabaszem, Piotrem i Judaszem w jednej osobie" - dodał.
Rodzice zamordowanej dziewczyny przywołali tę tragedię: "Tamtego strasznego lata nasze życie rodziców umarło wraz z życiem dwóch naszych córek. Jedną z nich wraz z jej serdeczną przyjaciółką zabiła ślepa nienawiść bezlitosnego człowieka; druga, która cudem przeżyła, straciła na zawsze swój uśmiech".
Zaznaczyli, że pozostaną skazani na cierpienie do końca. "Jesteśmy starzy, coraz bardziej bezbronni i jesteśmy ofiarami najgorszego bólu, jak istnieje: przeżycia śmierci własnej córki" - dodali.
Więzień odbywający karę za zabójstwo przyznał: "Wystarczył jeden dzień aby przejść z życia nieskazitelnego do popełnienia czynu, który zawierał w sobie pogwałcenie wszystkich przykazań".
"Doprowadziłem - napisał - również swoją rodzinę na skraj przepaści. Z mego powodu stracili nazwisko, poważanie, stali się tylko rodziną zabójcy". Jak zapewnił, nie szuka usprawiedliwienia świadom tego, że będzie pokutował za swoją winę do ostatniego swojego dnia.
Córka mężczyzny skazanego na dożywocie przy ósmej stacji napisała: "Od dwudziestu ośmiu lat odbywam karę dorastania bez ojca. Przemierzyłam Włochy z południa na północ, by być blisko niego", odbywam Giro d'Italia śladem więzień i uczuć".
Wychowawczyni więzienna w swoich rozważaniach przyznała, że każdy wchodzący do zakładu karnego zostaje "ogołocony z wszelkiej godności z powodu popełnionych grzechów, z wszelkiego szacunku dla siebie i dla innych".
Wśród rozważań Drogi Krzyżowej był też tekst napisany przez księdza, nauczyciela z seminarium, oskarżonego o molestowanie, a następnie uniewinnionego po 8 latach postępowania. Porównał je do ukrzyżowania. Ksiądz podkreślił, że najmroczniejszą chwilą było dla niego moment, gdy zobaczył swoje nazwisko na wokandzie.
"Zdałem sobie sprawę, że, nie będąc winnym, jestem człowiekiem zmuszonym do udowodnienia swojej niewinności. Wisiałem na krzyżu przez dziesięć lat, to była moja droga krzyżowa wypełniona dokumentami, podejrzeniami, oskarżeniami, obelgami" - opowiedział.
Sędzia penitencjarny wskazał zaś, że każdy sprawca musi odpokutować za zło, które popełnił, bo brak tego oznaczałby bagatelizowanie przestępstw i ich usprawiedliwienie. Wezwał do modlitwy za przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości "by byli uczciwi w wypełnianiu swojej służby na rzecz państwa i jego obywateli".
Na zakończenie Via Crucis odczytano modlitwę: "O Boże, wieczne światło i dniu, który się nie kończy, napełnij swoimi dobrami tych, którzy poświęcają się ku Twojej chwale i na służbę cierpiącym, w niezliczonych miejscach bólu ludzkości".