Włoskie wyspy Sycylia i Sardynia są zagrożone przejściem do żółtej strefy nieco większych restrykcji w związku ze wzrostem liczby zakażeń i chorych w szpitalach - pisze włoska prasa. Zmiany na mapie epidemicznej możliwe są od 16 sierpnia.
Przejście Sycylii i Sardynii do żółtej strefy oznaczać będzie powrót części restrykcji, między innymi ograniczenie do czterech liczby osób siedzących przy jednym stoliku w restauracji, jeśli nie należą do jednej rodziny, a także nakaz noszenia maseczek na zewnątrz.
Według prawdopodobnego scenariusza w kolejnym tygodniu białą strefę minimalnych restrykcji mogą opuścić też Toskania i Kalabria.
Gazety zaznaczają, że sytuacja pogarsza się zwłaszcza na Sycylii - ostatniej pod względem liczby osób zaszczepionych i pierwszej, jeśli chodzi o przypadki zakażeń i hospitalizacji. Liczba infekcji wzrosła tam sześć razy w ciągu pięciu tygodni, a wskaźnik zajętych łóżek w szpitalach zbliża się do 15 procent.
Dziennik "Corriere della Sera" informuje, że w stolicy wyspy, Palermo, plaże będą zamknięte wieczorem 15 sierpnia, który jest we Włoszech dniem świątecznym. W ten sposób władze chcą uniknąć tłumów i hucznych zabaw.
"La Repubblica" podkreśla, że policja i straż miejska będą skrupulatnie kontrolować przestrzeganie przepisów dotyczących obowiązku posiadania przepustki Covid-19 przy wejściu do lokali gastronomicznych w zamkniętych pomieszczeniach i do wielu innych miejsc. Jednocześnie, jak zauważa gazeta, mimo wcześniejszych deklaracji MSW restauratorzy mogą prosić klientów o okazanie dowodu tożsamości wraz z przepustką covidową.
Wiceminister zdrowia Pierpaolo Sileri potwierdził w wywiadzie radiowym, że wzrost liczby zakażeń koronawirusem w ostatnich 20 dniach wskazuje na początek czwartej fali epidemii.
Lekarze mówią nam, że ci, którzy trafiają do szpitali w poważnym stanie, to w większości osoby niezaszczepione - podkreślił.
Wiceminister zapewnił, że rząd jest "bardzo zaangażowany" na rzecz zaszczepienia młodego pokolenia i dlatego pojawiają się różne inicjatywy w tym celu.
Ale najważniejsze jest teraz to, by dotrzeć do wszystkich w wieku powyżej 50 lat, którzy się nie zaszczepili, bo to oni są najbardziej zagrożeni ciężkim przebiegiem choroby w tej czwartej fali - dodał Sileri.