Musimy zaostrzyć restrykcje, by uniknąć katastrofy w szpitalach w nadchodzących tygodniach - oświadczył premier Czech Andrej Babisz. Decyzje dotyczące obostrzeń mają zapaść w najbliższym czasie.
Premier Czech Andrej Babisz zapowiedział zaostrzenie obowiązujących restrykcji, które mają przypominać rozwiązania z pierwszej fali pandemii. Sytuację epidemiczną premier Babisz nazwał "niezwykle poważną" i zapowiedział zaostrzenie środków w walce z szerzącym się koronawirusem. "Jeśli tego nie zrobimy, to przez najbliższe dwa, trzy tygodnie będziemy mieli ogromne problemy w służbie zdrowia, która jest na granicy sił" - powiedział premier i dodał, że "czekają nas piekielne dni".
Premier wystąpił osobiście i sam, co ostatnio na konferencjach po posiedzeniu rządu nie było normą. Gabinet na porannym posiedzeniu w środę miał m.in. zajmować się powrotem do szkół ostatnich klas podstawówek i maturzystów. Premier wykluczył jednak taką możliwość. Według ministra szkolnictwa Roberta Plagi, na posiedzeniu rządu dyskutowano ewentualność zamknięcia otwartych aktualnie przedszkoli oraz pierwszych roczników szkół podstawowych.
Media przypomniały, że ograniczenia wprowadzone w marcu 2020 r., które przywołał premier, od obecnie obowiązujących różniły się m.in. zamkniętymi granicami, częściowo zamkniętymi zakładami produkcyjnymi oraz obowiązkiem pracy dla studentów medycyny. Zdaniem obserwatorów, najbardziej prawdopodobne rozwiązania rządu mogą obecnie dotyczyć ściślejszego zakazu wychodzenia, zamknięcia otwartych szkół i być może wprowadzenia zakazu podróży między poszczególnymi regionami.
We wtorek wiceminister zdrowia Czech Vladimir Czerny poinformował, że możliwości intensywnej opieki medycznej w kraju są bliskie wyczerpania. Podkreślił, że system czeskiej opieki zdrowotnej jeszcze nigdy nie był w takiej sytuacji, a liczba pacjentów w szpitalach stale rośnie.
Czerny przekazał, że w całym kraju jest około 15-procentowa rezerwa wolnych łóżek na oddziałach intensywnej terapii. Według niego za dwa, trzy tygodnie najprawdopodobniej spadnie ona do poziomu 10 proc. Jednym ze sposobów na poprawę sytuacji jest przewiezienie pacjentów do sąsiednich państw.
Kolejnym rozważanym przez resort rozwiązaniem jest wprowadzenie systemu klasyfikowania chorych przed ich przyjęciem do szpitali, przy współpracy z czeskim Czerwonym Krzyżem. Celem jest objęcie hospitalizacją przede wszystkim osób rzeczywiście wymagających leczenia szpitalnego. Czerny zaznaczył także, że rozwiązaniem nie jest uaktywnienie szpitala polowego w Brnie, ponieważ brakuje wykwalifikowanego personelu medycznego, który mógłby tam pracować.
W poniedziałek czeskie laboratoria przeprowadziły 31 972 testy PCR na obecność koronawirusa. Pozytywny wynik miało 11 233 z nich, ok. 2300 więcej niż przed tygodniem. Od początku pandemii w Czechach SARS-CoV-2 zakaziło się ponad 1,16 mln osób, z których 19 537 zmarło.