Władze Korei Północnej ogłosiły, że relacje ich kraju z Południem "wchodzą w stan wojny". "Czas, kiedy Półwysep Koreański nie był ani w stanie wojny, ani pokoju, nareszcie się skończył" - napisano w specjalnym oświadczeniu.
Już kilka dni temu Północ zapowiedziała, że nie będzie respektować zawieszenia broni z końca wojny koreańskiej w latach pięćdziesiątych. Teraz jednak retoryka jej władz zdecydowanie się zaostrzyła. "Wszystkie sprawy pomiędzy nami a południem będą rozstrzygane zgodnie z protokołem przewidzianym na czas wojny" - napisano w specjalnym oświadczeniu.
Jesteśmy gotowi na każdy scenariusz - stwierdził szef Pentagonu po kolejnych groźbach Korei Północnej. Jej władze postawiły w stan gotowości swoje siły rakietowe i zagroziły kolejny raz zniszczeniem amerykańskich baz w rejonie Pacyfiku oraz zbombardowaniem Korei Południowej. Już wcześniej administracja USA oświadczyła, że armia tego kraju jest gotowa odeprzeć każdy ewentualny atak. Musimy postawić sprawę jasno - traktujemy prowokacje Północy bardzo poważnie i odpowiemy na nie - ostrzegał Sekretarz Obrony USA Chuck Hagel.
Wojenna retoryka pogłębia jedynie izolację tego kraju - tak ostatnią aktywność Północy skomentował rzecznik Białego Domu Josh Earnest. Zapewnił jednocześnie, że Stany Zjednoczone ściśle współpracują ze swymi sojusznikami, a także z Chinami i Rosją, by dzięki dyplomacji zmniejszyć napięcia na Półwyspie Koreańskim.