Stany Zjednoczone zawieszają rozmowy z Rosją, które miały doprowadzić do rozejmu w Syrii. Waszyngton zarzuca Moskwie, że nie wypełnia zobowiązań wynikających z umowy o zawieszeniu broni zawartej 9 września w Genewie.
To najgorsza z możliwych informacji dla mieszkańców Syrii. Tych, którzy marzyli o pokoju. Tych, którzy z Syrii jeszcze nie uciekli, którzy mieli nadzieję, że dojdzie do rozejmu, że wypracowany zostanie plan pokojowy. Teraz ta nadzieja znika. My jesteśmy świadkami przepychanki.
Stany Zjednoczone zrywają rozmowy z Rosją i tłumaczą, że Moskwa nie przestrzega planu pokojowego. Gra na czas, wspiera reżim Baszara el Assada udając, że walczy z Państwem Islamskim. Tymczasem Rosja podkreśla, że USA starają się na nią przerzucić odpowiedzialność za brak zawieszenia broni. Przeciwnie, Rosja i syryjski reżim zdecydowały się iść dalej drogą militarną - oświadczył w komunikacie rzecznik Departamentu Stanu John Kirby.
Nasuwa się pytanie - co dalej nasuwa się pytanie? Nie sądzę, by USA zdecydowały się na jakieś militarne posunięcie, na jakiś kolejny etap operacji w Syrii. Nie teraz przynajmniej, kiedy toczy się kampania. A za chwilę tutaj w Stanach Zjednoczonych wybory. Jeżeli Barack Obama uwikła Amerykę w kolejną wojnę, to Hillary Clinton raczej nie wygra wyborów, które odbędą się na początku listopada. Zresztą już dawno zapowiedział, że jakakolwiek operacja lądowa w Syrii jest wykluczona.
(mpw)