Dowództwo armii syryjskiej oświadczyło, że samoloty koalicji pod wodzą USA zbombardowały pozycje tej armii koło lotniska w Dajr az-Zaur na wschodzie Syrii, co umożliwiło wdarcie się tam bojownikom Państwa Islamskiego. Zginęło kilkudziesięciu żołnierzy.

Przedstawiciel ministerstwa obrony Rosji generał Igor Konaszenkow powiedział, że w nalocie koalicji zginęło 62 żołnierzy syryjskich, a ok. 100 osób zostało rannych. Według rosyjskiego resortu obrony samoloty koalicji - dwa F-16 i dwa A-10 - zbombardowały żołnierzy syryjskich otoczonych przez bojowników Państwa Islamskiego (ISIS). Między żołnierzami syryjskimi a dżihadystami toczą się tam zacięte walki.

Z kolei Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka poinformowało, że w nalotach koalicji pod wodzą USA koło portu lotniczego w Dajr az-Zaur zginęło co najmniej 80 syryjskich żołnierzy. Według Obserwatorium w tym samym czasie naloty prowadziło tam rosyjskie lotnictwo.

Dowództwo syryjskiej armii uznało, iż nalot stanowi "niezbity dowód", że USA i ich sojusznicy wspierają dżihadystów z ISIS. Uznano ten nalot za "niebezpieczną i jawną agresję".

Koalicja pod wodzą USA atakuje w Syrii z powietrza dżihadystów z ISIS od września 2014 r. Reuters informuje, że na przedstawionej przez USA liście celów sobotnich nalotów sił koalicji jest pięć szlaków zaopatrzeniowych Państwa Islamskiego w Dajr az-Zaur, a także cele w innych regionach Syrii.

Port lotniczy w Dajr az-Zaur i część tego miasta kontroluje armia syryjska, natomiast przylegające tereny są opanowane przez ISIS.

W Syrii obowiązuje od poniedziałku rozejm, ogłoszony w ramach planu uzgodnionego przez Rosję i Stany Zjednoczone. Plan przewiduje zawieszenie broni przez siedem dni, począwszy od 12 września, a następnie rozpoczęcie przez USA i Rosję skoordynowanych działań przeciw ekstremistom z Państwa Islamskiego oraz Dżabat Fatah al-Szam (dawnego Frontu al-Nusra), którzy nie są objęci rozejmem.

(abs)