USA ostro potępiły naloty lotnicze na szpitale w Aleppo w północnej Syrii. "Nie ma żadnego wytłumaczenia dla tych haniebnych czynów" - oświadczyła doradczyni prezydenta USA ds. bezpieczeństwa narodowego Susan Rice.
Rice wezwała Rosję, sojusznika reżimu prezydenta Baszara el-Asada, do podjęcia działań na rzecz powstrzymania przemocy.
Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) poinformowała, że po kilku dniach ciężkich ataków lotniczych nie działa już żaden szpital we wschodnich, rebelianckich częściach Aleppo.
Według Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka w sobotę, w wyniku nalotów i bombardowań prowadzonych przez syryjski reżim, zginęło w Aleppo co najmniej 31 osób, w tym pięcioro dzieci.
Według bilansu organizacji od wtorku w bombardowaniach tego miasta życie straciło co najmniej 96 cywilów. Szacuje się, że w kontrolowanej przez rebeliantów części Aleppo przebywa nadal ok. 250 tys. mieszkańców.
Wojska prezydenta Baszara el-Asada prowadzą ofensywę w celu odzyskania wschodniej części miasta, nad którą Damaszek stracił kontrolę w 2012 roku.
(abs)