Syryjskie ministerstwo spraw zagranicznych potępiło w środę obecność francuskich i niemieckich wojsk na północy kraju - poinformowały państwowe media. Według Damaszku jest to "nieuzasadniona agresja wymierzona w (syryjską) suwerenność i niepodległość".
Według syryjskiego resortu dyplomacji francuskie i niemieckie siły specjalne działają w dwóch miastach - Kobane i Manbidż.
Syria uważa to za jednoznaczny i nieuprawnioną agresję wymierzoną w (syryjską) suwerenność i niepodległość - podkreślono w oświadczeniu opublikowanym przez agencję prasową SANA.
Rzecznik ministerstwa obrony Niemiec zapewnił w środę, że na północy Syrii nie ma niemieckich żołnierzy i dlatego zarzuty syryjskiego MSZ należy ocenić jako fałszywe. W Syrii nie ma niemieckich sił specjalnych. Oskarżenia są fałszywe - podkreślił rzecznik.
W zeszłym tygodniu AFP informowała, że w Syrii obecni są żołnierze francuskich sił specjalnych gdzie walczą z dżihadystami z Państwa Islamskiego. Do tej pory w kontekście walki z ISIS Francja przyznawała jedynie, że jej żołnierze - w liczbie ok. 150 - są obecni w irackim Kurdystanie.
W Syrii Francuzi z sił specjalnych, w charakterze doradców, wspierają ofensywę arabsko-kurdyjską na miasto Manbidż w prowincji Aleppo na północy kraju. Jest ono położone na trasie przerzutu ludzi, broni i pieniędzy od granicy z Turcją do miasta ar-Rakka w sąsiedniej prowincji o tej samej nazwie; ar-Rakka jest nieformalną stolicą Państwa Islamskiego.
Kobane znajduje się natomiast w rękach kurdyjskich bojowników.
(az)