Porwany w Syrii polski fotoreporter Marcin Suder, któremu w październiku ubiegłego roku udało się wrócić do Polski opowiedział dziennikarzom „New York Timesa” o tym, jak traktowali go islamiści. „Bili mnie. Oskarżali o szpiegostwo” – relacjonował.
Marcin Suder powiedział dziennikarzom, że po porwaniu trafił do budynku specjalnie przystosowanego do przesłuchań. Sprawdzali mój aparat i tablet. Potem kazali się rozebrać. Sprawdzali, czy nie mam chipu z GPS-em w ubraniach albo pod skórą - relacjonował. Później mnie bili. Wpisywali w Google: "Marcin Suder i CIA", "Marcin Suder i KGB". Oskarżali mnie o szpiegostwo - podkreślał.
Jak pisze "New York Times", Suder nigdy nie dowiedział się, jak nazywa się grupa, która go porwała. Nigdy też nie poznał innych uprowadzonych. Polak wielokrotnie słyszał od przesłuchujących go bojowników, że jest "niegrzeczny". Współwięźniowie przetrzymywani razem ze straconym przez Państwo Islamskie z amerykańskim dziennikarzem Jamesem Foleyem mówią "NYT", że ich oprawcy również używali takich sformułowań podczas szczególnie brutalnych tortur.
W rozmowie z "NYT" Suder nie zdradza okoliczności swojej ucieczki z niewoli. Jego wypowiedzi znajdują się w artykule o tym, jak islamscy terroryści traktowali swoich więźniów - m.in. dziennikarza Jamesa Foleya czy Brytyjczyka Allana Henninga.
(MN)