Pojazd inspektorów ONZ ds. broni chemicznej w Syrii został ostrzelany przez niezidentyfikowanych snajperów. Inspektorom nic się nie stało, ale wóz nie nadaje się do użytku. Ekipa specjalistów była w drodze na przedmieście syryjskiej stolicy, gdzie w zeszłym tygodniu zginęli cywile zatruci gazem bojowym.
Sześć pojazdów z inspektorami ONZ wyjechało z hotelu w Damaszku przed południem. Ekipie towarzyszą karetka pogotowia i eskorta syryjskich sił bezpieczeństwa.
Specjaliści mają zbadać miejsce domniemanego ataku chemicznego w Damaszku. W zeszłym tygodniu syryjska opozycja oskarżyła bowiem siły reżimu prezydenta Baszara el-Asada o użycie na przedmieściach miasta gazu bojowego i spowodowanie śmierci od kilkuset do 1300 osób.
Reżim stanowczo zaprzeczył tym oskarżeniom, a wczoraj zgodził się dopuścić inspektorów ONZ na miejsce domniemanego ataku. Jednak zdaniem władz USA, jest już zbyt późno na przeprowadzenie tam wiarygodnych badań. Zastrzegający sobie anonimowość wysoki rangą przedstawiciel amerykańskich władz, że "na obecnym etapie jakakolwiek opóźniona decyzja reżimu o dopuszczeniu ekipy ONZ będzie uważana za zbyt późną, by być wiarygodną również dlatego, że dostępne dowody uległy znacznemu rozproszeniu w rezultacie prowadzonego przez reżim ostrzału i innych świadomych działań w ciągu ostatnich pięciu dni".