W środę wieczorem doszło do ataku rakietowego na bazę wojskową położoną koło miasta al-Tanf, w której stacjonują wojska specjalne USA - podały amerykańskie źródła wojskowe. Ostrzał nie spowodował większych strat i nie pociągnął za sobą ofiar w ludziach.
Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka podało, że atak został przeprowadzony przy użyciu dwóch dronów i kilku niewielkich pocisków rakietowych.
Jeden z dronów miał uderzyć w część koszar zajmowaną przez wojska specjalne USA, a drugi w część, gdzie stacjonują wojska syryjskiej opozycji - pisze Associated Press.
Ofiar w ludziach nie było również w syryjskiej części bazy - jak podaje Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka z siedzibą w Londynie.
Al-Tanf jest jednym z trzech oficjalnych przejść granicznych między Syrią a Irakiem i głównym punktem kontrolnym na drodze między Damaszkiem a Bagdadem. Amerykańscy żołnierze zostali tam dyslokowani w 2016 r. z zadaniem szkolenia formacji wojskowych walczących z Państwem Islamskim, które wcześniej okupowało ten obszar.
Damaszek nigdy nie krył niezadowolenia z obecności Amerykanów w al-Tanf. Syryjsko-amerykańskie koszary znajdują się w strategicznym miejscu - przy drodze międzynarodowej, która zapewnia komunikację z południowym Libanem, gdzie stacjonują proirańskie formacje Hezbollahu, a także z Izraelem oraz z Irakiem.
Żadna z grup nie przypisało sobie jeszcze środowego zamachu.