Zarząd Województwa Lubuskiego zawnioskował do rządu o wprowadzenie stanu klęski żywiołowej w regionie. "Żądamy dymisji w rządzie, żądamy ukarania osób odpowiedzialnych za skażenie" – powiedziała marszałek województwa lubuskiego Elżbieta Polak po zakończonym posiedzeniu sztabu kryzysowego w sprawie sytuacji na Odrze. W ostatnich dniach na rzece odkryto tony śniętych ryb, a także martwe ptaki i bobry.

Marszałek województwa lubuskiego Elżbieta Polak podkreśliła, że konieczne jest wyposażenie Polskiego Związku Wędkarskiego oraz ludności cywilnej w narzędzia i środki ochrony osobistej oraz wprowadzenie zakazu korzystania z wody rzecznej Odry.

Niezwłocznie należy wykorzystać system Rządowego Centrum Bezpieczeństwa do ostrzegania mieszkańców. Zarząd Województwa Lubuskiego przeznaczył 100 tys. zł z rezerwy kryzysowej dla PZW w celu wsparcia ich działań i zabezpieczenia w narzędzia i środki ochrony osobistej. Uważamy też, że należy niezwłocznie wykonać badania wody i ryb oraz zabezpieczyć materiał dowodowy - dodała Polak.

"Nikt nie ostrzegł mieszkańców"

"W województwie lubuskim oraz w całej Polsce zachodniej mamy do czynienia z największą katastrofą ekologiczną od wielu lat! Na naszych oczach umiera druga pod względem wielkości rzeka w Polsce, zagrożony jest cały ekosystem" - napisano w komunikacie Zarządu Województwa Lubuskiego.

Dodano w nim, że prezes Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie Przemysława Daca poinformował na konferencji prasowej 11 sierpnia, że Wody Polskie o śniętych rybach w Odrze dowiedziały się 26-27 lipca. "Jednak od tego czasu nikt nie ostrzegł mieszkańców, samorządowców, że rzeką płynie trucizna" - czytamy w informacji przekazanej przez władze regionu lubuskiego.

Alert RCB i obrady sztabu kryzysowego

Około południa RCB rozesłało do Lubuszan SMS o treści: "Uwaga! Zanieczyszczona woda w Odrze. Nie kąp się w Odrze i nie używaj wody z rzeki. Śledź komunikaty sanepidu".

W Zielonej Górze z kolei obradował sztab kryzysowy. Wzięli w nim udział urzędnicy, ale i naukowcy i działacze Polskiego Związku Wędkarskiego. Spotkanie dotyczyło m.in. tego, jak przygotować się na kolejne fale śniętych ryb i spróbować ochronić mieszkańców i zwierzęta nadodrzańskich miejscowości na północ od Zielonej Góry.

Spodziewamy się, że fala tej zatrutej wody do nas dopłynie w przeciągu dwóch dni. Skala tego co nas może spotkać, może nas przerosnąć, więc liczymy na to, że pomogą nam służby państwowe - mówił szef okręgu Polskiego Związku Wędkarskiego w Szczecinie Rafał Penderech.

To jest za późno. Wszystko jest za późno. Uważamy, że próbki należało pobrać natychmiast - dodał.

PRZECZYTAJ: Tony śniętych ryb na Odrze. Naukowiec: To raczej celowe zanieczyszczenie

Dane wciąż niejednoznaczne

Choć Główny Inspektorat Środowiska zapowiadał, że dziś przed południem mają być znane wyniki badań próbek wody pobranych w Odrze, to nadal nie wiadomo, co spowodowało katastrofę ekologiczną w Odrze.

Samorządowcy z Lubuskiego otrzymali dziś jedynie wstępne wyniki z Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. Badania wykazały m.in. podwyższoną temperaturę wody i jej natlenienie ponad normę. Komunikat jaki towarzyszył wynikom, mówił też o tym, że przyjęta metoda badań wcale nie gwarantuje potwierdzenia tego, jaka substancja zatruwa rzekę.

Byłem zaszokowany tym komunikatem. Byłem przekonany, że wszystkim nam dzisiaj zależy na tym, żeby ustalić przyczynę zatrucia rzeki Odry - tłumaczył burmistrz Krosna Odrzańskiego Marek Cebula.

Za wyższą niż naturalna temperaturę wody może odpowiadać reakcja chemiczna, do której mogło dojść w Odrze. W analizie RDOŚ brak jednak informacji, o jakie konkretnie substancje może chodzić. Przewodnictwo prądowe jest podwyższone w rzece, co też świadczy o tym, że jest czymś zanieczyszczona, bo to nie jest naturalne, że prąd mocniej przewodzi - dodał.  

Powstanie zapora

Do oczyszczania lubuskiego odcinka Odry z martwych ryb włączyło się wojsko i Państwowa Straż Pożarna. Koordynacją działań zajmują się komendanci powiatowi PSP. Do działań straż skierowała 13 łodzi ze sternikami, 10 mikrobusów, cztery quady z przyczepami i 35 strażaków. Natomiast MON skierował do tych działań 150 żołnierzy.

PSP postawi również zaporę na Odrze w pobliżu Kostrzyna nad Odrą, by wyłapać śnięte ryby z nurtu rzeki. Druga zapora ma powstać na terenie woj. zachodniopomorskiego. Martwe ryby będą odbierane i utylizowane przez wyspecjalizowany zakład utylizacji.