Zdaniem Amerykanów to Hezbollah stoi za sobotnim atakiem na miasteczko Madżdal Szams w rejonie kontrolowanych przez Izrael Wzgórzach Golan. Dyplomacje kilku krajów pracują nad zapobieżeniem eskalacji konfliktu na Bliskim Wschodzie.
Stany Zjednoczone uważają, że wspierane przez Iran libańskie ugrupowanie Hezbollah stoi za sobotnim atakiem rakietowym na druzyjskie miasteczko Madżdal Szams na kontrolowanych przez Izrael Wzgórzach Golan - poinformował w niedzielę Biały Dom.
Ten atak został przeprowadzony przez libański Hezbollah. To była ich rakieta, wystrzelona z obszaru, który kontrolują - oświadczyła rzeczniczka amerykańskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego Adrienne Watson.
W sobotnim ataku rakietowym na boisko piłkarskie w miasteczku Madżdal Szams zginęło 12 osób, ponad 30 zostało rannych. Strona izraelska oskarżyła o przeprowadzenie ostrzału rakietowego Hezbollah; libańskie ugrupowanie zaprzeczyło, że ma coś wspólnego z atakiem.
Władze Izraela podkreśliły, że Hezbollah "przekroczył wszelkie czerwone linie" i zapowiedziały, że ugrupowanie wspierane przez Iran "zapłaci za to wysoką cenę". Libańskie media poinformowały w nocy z soboty na niedzielę o nalotach sił Izraela na cele w południowym Libanie - bastionie Hezbollahu.
Stany Zjednoczone starają się jednak zapobiec rozszerzeniu się konfliktu. Podobne wysiłki podejmuje Francja.
i Emmanuel Macron powiedział w niedzielę w rozmowie telefonicznej izraelskiemu premierowi Benjaminowi Netanjahu, że Paryż jest zdecydowany, by zrobić "wszystko, aby uniknąć nowej eskalacji w regionie, współpracując ze wszystkimi stronami zaangażowanymi w konflikt".
Wcześniej w niedzielę francuskie MSZ potępiło sobotni atak rakietowy na druzyjskie miasteczko Madżdal Szams.