Rada Zgromadzenia Rabinów Włoch skrytykowała papieża Franciszka za to, że publicznie zarzucił obu stronom konfliktu na Bliskim Wschodzie "terroryzm" i "na jednym poziomie stawia agresorów i zaatakowanych". Do polemiki doszło po środowych osobnych spotkaniach papieża z delegacjami rodzin zakładników porwanych w Izraelu oraz Palestyńczyków więzionych w Izraelu.
Na zakończenie audiencji generalnej w Watykanie Franciszek opowiedział o swoich spotkaniach z "dwiema delegacjami, jedną złożoną z Izraelczyków, którzy mają krewnych jako zakładników w Gazie, i drugą składającą się z Palestyńczyków, których krewni cierpią w Gazie".
Odnosząc się do konfliktu na Bliskim Wschodzie oświadczył następnie: "to nie jest wojna, to terroryzm".
"To zajęcie stanowiska na najwyższym szczeblu następuje po problematycznych deklaracjach wybitnych przedstawicieli Kościoła, w których nie ma śladu potępienia agresji Hamasu albo, w imię rzekomej bezstronności , na równi stawia się agresora i zaatakowanego".
"Zadajemy sobie pytanie, jaki sens mają dziesięciolecia dialogu żydowsko- chrześcijańskiego, mówiącego o przyjaźni i braterstwie, skoro w sytuacji gdy próbuje się eksterminować Żydów, zamiast otrzymać wyrazy bliskości i zrozumienia, odpowiedzią jest dyplomacja akrobatyki, utrzymywania równowagi i zimnej równej odległości, która z pewnością jest odległością, ale nie jest sprawiedliwa" - napisała Rada Zgromadzenia Rabinów Włoch.