Wiceszef MSZ Andrzej Szejna ostrzegł w niedzielę przed podróżami do Libanu. Zwrócił też uwagę, że jeśli to możliwe, polscy obywatele powinni opuścić zagrożone rejony. Wiceminister zapewnił, że nasz rząd jest w pełnej gotowości do przeprowadzenia ewakuacji, gdyby doszło do eskalacji konfliktu.
Polski rząd jest gotowy na każdą ewentualność, gdyby doszło do eskalacji konfliktu na Bliskim Wschodzie, choć mamy nadzieję na jej deeskalację. Ponawiamy jako MSZ nasze ostrzeżenia przed podróżami do Libanu i zaznaczamy w naszych komunikatach do rodaków, że jeżeli sytuacja nie wymaga bezwzględnej konieczności pozostawania na terytorium Libanu, to wskazane jest opuszczenie zagrożonych rejonów - powiedział PAP Szejna.
Polityk podkreślił, że liczy na to, że "procesy pokojowe przyniosą efekt".
Podkreślił, że liczy na to, że "procesy pokojowe przyniosą efekt". Jednak gdyby tak się nie stało, to polski rząd ma przygotowany plan szybkiej ewakuacji naszych obywateli, przy współpracy MSZ i MON. Służby dyplomatyczne i MON są w tej sprawie pełnej gotowości, gdyby tylko doszło do eskalacji konfliktu - zapewnił.
Szejna dodał, że w najbliższym czasie nie jest planowana ewakuacja naszych placówek dyplomatycznych.
Wiceminister przyznał, że w jego opinii kluczem do trwalszego uspokojenia sytuacji i załagodzenia konfliktów w regionie jest kwestia Palestyny. Pierwszym krokiem do tego jest zawieszenie broni, a potem pokój w Palestynie i uznanie rozwiązania dwupaństwowego, które popiera też polska dyplomacja - zaznaczył.
Niedzielnemu ostrzeżeniu MSZ przed podróżami do Libanu towarzyszyły informacje, że nasza placówka w Libanie pozostaje w kontakcie z obywatelami polskimi przebywającymi na miejscu. Podano też, że komunikacja lotnicza w regionie pozostaje dostępna.
W sobotę linie LOT przedłużyły zawieszenie lotów do i z Izraela oraz odwołały połączenia z Warszawy do Tel Awiwu 4 i 5 sierpnia, jak również powrotne 5 i 6 sierpnia. W piątek przewoźnik odwołał osiem połączeń z Izraelem i Libanem "po przeprowadzeniu analizy bezpieczeństwa operacji lotniczych".
O odwołaniu lotów na Bliski Wschód w sobotę informowały też tanie linie lotnicze Wizz Air. W krótkim komunikacie dostępnym wyłącznie w języku angielskim napisano, że "ze względu na eskalację sytuacji w regionie, Wizz Air tymczasowo zawiesi loty do i z Izraela i Jordanii do 4 sierpnia włącznie". Od czwartku loty do Izraela zawiesiło kilku innych przewoźników - m.in. linie Delta, United Airlines, Lufthansa, Austrian Airlines, Brussels Airlines oraz Air India.
W ostatnich dniach doszło do gwałtownego wzrostu napięcia pomiędzy Izraelem a wspieranym przez Iran, działającym z terytorium Libanu Hezbollahem. W sobotę 27 lipca Hezbollah ostrzelał rakietami nadgraniczną miejscowość Madżdal Szams, w rezultacie czego zginęło 12 dzieci i nastolatków - pocisk trafił w boisko do piłki nożnej. We wtorek w odwecie siły izraelskie dokonały w Bejrucie ataku na dowódcę operacyjnego militarnego skrzydła Hezbollahu, Fuada Szukra, który, jak oświadczyła armia, był "odpowiedzialny za śmierć dzieci w Madżdal Szams i zabicie licznych innych izraelskich cywilów".
W środę dokonano kolejnego ataku w Teheranie, którego ofiarą padł szef terrorystycznej organizacji Hamas, Ismail Hanije, który z Kataru, gdzie mieszkał od wielu lat, udał się do stolicy Iranu na zaprzysiężenie nowego prezydenta.
W sobotę władze USA i Wielkiej Brytanii zaapelowały do swoich obywateli, aby opuścili Liban. Szwecja natomiast postanowiła zamknąć swoją ambasadę w Bejrucie.