"Schowałem się pod ciałami zabitych" - tak o horrorze, który rozegrał się w sobotę podczas muzycznego festiwalu Supernova w pobliżu granicy Izraela ze Strefą Gazy, opowiada Rafael Zimerman. Terroryści z Hamasu zabili tam około 260 osób. Zimermanowi udało się przeżyć, bo schował się w bunkrze.
Festiwal muzyczny Supernova był jednym z pierwszych celów zaatakowanych w sobotę rano przez Hamas. Terroryści urządzili tam prawdziwą rzeź. Zginęło ok. 260 osób.
Relacje tych, którzy przeżyli, są wstrząsające. Mowa o strzelaniu z zimną krwią do ludzi i gwałtach na kobietach. Część osób została też uprowadzona przez terrorystów z Hamasu.
Jedną z osób, którym udało się przeżyć, jest Rafael Zimerman. W rozmowie z dziennikarzem CNN opowiadał, że gdy rozpoczął się atak rakietowy, udało mu się uciec samochodem do pobliskiego bunkra. Schowało się tam ok. 50 osób.
Mężczyzna opowiada, że już przebywając w bunkrze, słyszał na zewnątrz odgłosy strzelaniny między izraelską policją a Hamasem. W pewnym momencie ktoś wrzucił do bunkra gaz. W ciągu 30 sekund nie byłem w stanie oddychać - opowiada mężczyzna.
Potem do bunkra wtargnęli terroryści. Zaczęli strzelać do ludzi. Wrzucali też granaty hukowo-błyskowe.
Schowałem się pod ciałami zabitych. Były całe ich stosy - opowiada mężczyzna. Byłem tam godzinami. Czekałem na śmierć. Chciałem umrzeć w spokoju - wspomina.
Zimerman został ranny podczas ataku. Podkreśla, że to cud, iż przeżył.
25-letnia Lee Sasi, która również była w tym bunkrze, opowiada o tym, że był to koszmar. Widziałam tyle okropnych rzeczy. Moje ciało było całe we krwi innych. Chowałam się pod zwłokami zmarłych - opowiada. Byłam w szoku. Nie byłam w stanie nawet płakać - dodaje.
Kobieta relacjonuje, że dla części osób, którym udało się przeżyć, trauma tych wydarzeń jest tak wielka, że nie są w stanie mówić. Nic nie jedzą, nie śpią - dodaje.