Siły Zbrojne Izraela (IDF) poniosły największą jednorazową stratę od początku wojny 7 października. W południowej Gazie w poniedziałek zginęło 21 żołnierzy izraelskich. Szef Ministerstwa Bezpieczeństwa Izraela przekazał, że te wydarzenia jeszcze dobitniej pokazują konieczność dalszego prowadzenia walk z Hamasem. Lekarze bez Granic donoszą tymczasem o katastrofalnej sytuacji humanitarnej w Strefie.
Szczegóły śmierci 21 żołnierzy izraelskich nie są do końca jasne. Rzecznik Sił Obronnych Izraela kontradmirał Daniel Hagari powiadomił, że wojsko przygotowywało ładunki wybuchowe do wysadzenia w powietrze dwóch budynków. Wówczas bojownik Hamasu miał wystrzelić z granatnika w kierunku stojącego w pobliżu czołgu. Trafienie wywołało prawdopodobnie serię eksplozji podłożonych wcześniej min. Żołnierze IDF mieli zginąć w ruinach walących się budynków.
"Krew setek naszych najlepszych synów" nie została przelana "na próżno" - skomentował wydarzenie szef resortu bezpieczeństwa Izraela Itamar Ben Gwir. "Chciałbym, żebyśmy okazali się godni ich pamięci i wypełnili ich wolę zapisaną krwią - miażdżąc i niszcząc Hamas oraz uwalniając wszystkich zakładników. Niech pamięć o zabitych będzie błogosławiona" - przekazał.
W wyniku wczorajszego śmiertelnego incydentu liczba izraelskich żołnierzy zabitych w Gazie od rozpoczęcia operacji wzrosła do 219.