Kamil Stoch po zajęciu czwartego miejsca w olimpijskim konkursie na dużej skoczni w Zhangjiakou przyznał, że pęka mu serce. "Pewnie za kilka dni, może nawet jutro, inaczej na to popatrzę. Ale dziś trudno się z tym pogodzić" - powiedział.
Stoch oddał skoki na 137,5 i 133,5 m. Wyprzedzili go Norweg Marius Lindvik, Japończyk Ryoyu Kobayashi i Niemiec Karl Geiger. Po pierwszej serii Polak również był czwarty.
Naprawdę wydaje mi się, że zrobiłem wszystko, co mogłem. Na więcej już mnie nie było stać, a jednak to wystarczyło tylko na czwarte miejsce. Wiem, że dla niektórych to jest "aż" czwarte miejsce i wielu chciałoby być tu, gdzie ja jestem, ale ja naprawdę spodziewałem się po sobie czegoś więcej i wydaje mi się, że miałem do tego prawo - mówił ze łzami w oczach zdobywca trzech złotych medali olimpijskich: dwóch w Soczi i jednego w Pjongczangu.
Stoch ocenił, że sobotni konkurs przebiegał na wyjątkowo wysokim poziomie.
Wygrali zdecydowanie najlepsi. Trudno jest mi się pogodzić z tym, że skacząc swoje najlepsze skoki, nie miałem szans na nic więcej. Zrobiłem co mogłem, ale jednak zabrakło. Jutro będę inaczej na to patrzył, ale teraz nie potrafię tego inaczej ocenić - przyznał.
Na poniedziałek w Zhangjiakou planowany jest jeszcze konkurs drużynowy.
Dzisiaj trzeba się wyzbyć złych emocji, żalu, zawodu... Kocham skakanie i chcę jeszcze coś zrobić, chcę ulepszać swoje skoki. Może to dobrze, że już za dwa dni będę miał kolejną szansę - dodał.
Stoch podziękował także kibicom i wszystkim swoim bliskim za wsparcie.
Dzięki zwłaszcza tym ludziom, którzy cały czas we mnie wierzyli nawet wtedy, kiedy mi tej wiary brakuje - zakończył.
Igrzyska w Chinach potrwają do 20 lutego.