Na drugie imię ma Atena. Karierę zaczynała od karate. Swoich sił próbowała także w polityce. W sobotę pięściarka Julia Szeremeta powalczy o złoty medal na igrzyskach w Paryżu.
24 sierpnia Julia Szeremeta skończy 21 lat. W Polsce znów rozbudziła zainteresowanie boksem. Zapewniła sobie i Biało-Czerwonym pierwszy kobiecy medal w boksie, a jednocześnie 44. w historii polskiego pięściarstwa.
W sobotę w olimpijskim finale powalczy o złoty medal. Jej rywalką będzie Tajwanka Yu Ting Lin. Początek walki o 21.30.
Dobry znak może stanowić choćby jej drugie imię - Atena. W mitologii greckiej to bogini mądrości, sztuki, sprawiedliwej wojny. Jej atrybutami są: włócznia, tarcza i łuk.
Szeremeta ma 165 cm wzrostu. Walczy w kategorii piórkowej - do 57 kg.
W 2022 roku została mistrzynią Polski w wadze do 60 kg. Rok później w kategorii do 57 kg została młodzieżową mistrzynią Europy po pokonaniu w finale Bojany Gojković z Czarnogóry.
W tej samej kategorii wystąpiła na igrzyskach europejskich, na których zajęła 5. miejsce. W ćwierćfinale przegrała z Bułgarką Swetłaną Stanewą.
Szeremeta przygodę ze sportem zaczynała jako sześciolatka. Nie był to jednak boks, a karate. Na zajęcia w Chełmie zaprowadziła ją, wraz z bratem, mama, która wcześniej też uprawiała tę dyscyplinę.
Dużo miałam walk, ale z czasem mi się to znudziło, a po drugie nie jest to sport olimpijski. Już od dziecka moim celem były igrzyska - mówiła Polskiej Agencji Prasowej po tym, jak zapewniła sobie olimpijską kwalifikację.
W wieku 13 lat zdecydowała się trenować boks w Międzyszkolnym Klubie Sportowym II LO Chełm. Po ukończeniu gimnazjum została zawodniczką Paco Lublin, którego barwy reprezentuje nadal. Uczęszczała do klasy o profilu medialnym w VII Liceum Ogólnokształcącym im. Marii Konopnickiej w Lublinie.
Pracowitości i odpowiedzialności nauczyła się szybko, pomagając rodzicom przy prowadzeniu małej stadniny. Teraz liczy ona siedem koni z przeznaczeniem na hodowlę. Udzielała też lekcji jazdy.
Kilka lat temu był taki moment, że Szeremeta chciała nawet zerwać z boksem. Złożyła się na to sytuacja finansowa i groźna kontuzja kolana, której nabawiła się podczas roztrenowania, grając w piłkę nożną.
Miałam różne myśli w głowie, ale postawiłam wszystko na jedną kartę i udało się - powiedziała w rozmowie z PAP.
Trenuje 12 razy w tygodniu. Każde zajęcia trwają półtorej godziny. W zależności od fazy sezonu są one przeplatane bieganiem, sparingami czy ćwiczeniami na siłowni. Ma też treningi kognitywne z piłkami. Zgrupowania i udział w turniejach powodują, że w domu jest gościem - bywa, że dwa-cztery dni w miesiącu.
Gdy czas pozwala, prowadzę w klubie treningi z dziećmi. Lubię uczyć. Moją pasją chcę je zachęcić do boksu. Różnie bywa z tymi maluszkami. Niektóre chętnie słuchają, a inne chcą się tylko powygłupiać - opisała zajęcia z najmłodszymi.
Szeremeta przyznała, że zazwyczaj trenerzy kadry przed każdą walką przygotowują dwie taktyki - na wypadek, gdy jedna zawiedzie. Teraz wystarcza jej minutowy materiał wideo, aby się zorientować, czego można spodziewać się po przeciwniczce.
Ma specyficzny sposób walki, z lekko opuszczoną gardą, jakby prowokowała rywalki.
Zazwyczaj lewą rękę mam nisko opuszczoną, a prawą trzymam wyżej. Lubię tak boksować. W takiej pozycji czuję się pewna siebie. Bazuję na szybkości i refleksie. Dochodzi do tego dobry balans ciała - tłumaczyła.
Niektórzy twierdzą, że Szeremeta "tańczy w ringu".
W 2024 roku Julia Szeremeta próbowała swoich sił w polityce. Startowała w wyborach do sejmiku województwa lubelskiego z listy Konfederacji i Bezpartyjnych Samorządowców.
Zdobyła 1 409 głosów (1 proc.) i nie udało jej się zdobyć mandatu.
W marcu 2024 roku zakwalifikowała się na igrzyska w Paryżu. W Paryżu będę po raz pierwszy. W turnieju olimpijskim nie oddam żadnej walki bez 100-procentwego zaangażowania. Wierzę, że wrócę z medalem - powiedziała wiosną w rozmowie z PAP.
Tak, jak powiedziała, tak zrobiła. Julia Szeremeta wygrała dotychczas wszystkie walki, a styl, w jakim tego dokonała zachwyca wielu ekspertów i kibiców.
W pierwszej rundzie pokonała Omailyn Alcalę z Wenezueli, a w 1/8 finału - Australijkę Tinę Rahimi. W ćwierćfinale Polska wygrała jednogłośnie z Ashleyann Lozadą z Portoryko i zapewniła sobie co najmniej brązowy medal.
W półfinale triumfowała niejednogłośną decyzją sędziów 4:1 z Filipinką Nesthy Petecio i awansowała do finału, zapewniając sobie co najmniej srebrny medal.
W sobotnim finale rywalką Szeremety będzie Tajwanka Yu Ting Lin, która w półfinale zwyciężyła jednogłośnie Turczynkę Esrę Yildiz.
Nie boję się nikogo, do nikogo nie czuję respektu. Wychodzę do ringu i robię swoje - powiedziała Polka, która półfinał stoczyła na korcie głównym Roland Garros.
Stwierdziła, że bawiła się "jeszcze lepiej niż na poprzedniej scenie". Było więcej kibiców, świetna atmosfera, światełka, więc jeszcze bardziej mnie to niosło - podkreśliła. Nie umiała odpowiedzieć, jaki jest przepis na to, aby zupełnie wyłączyć układ nerwowy i się nie stresować.
Zamiast "Iga", co bardzo często można było słyszeć na korcie głównym w trakcie turnieju tenisowego, w środę wieczorem po trybunach niosło się "Julka, Julka".
Bardzo fajnie było. To miłe. Powiem wam szczerze, że już nie mogę się doczekać finału - dodała z uśmiechem.
Szeremeta dodała: "w ogóle nie czuję stresu, boksuję na luzie".
Cieszę się, że jest taki odbiór kibiców. Podoba im się mój boks. Mam nadzieję, że polski boks się odrodzi i pójdzie jeszcze w górę. Wioska bardzo fajna, mamy strefę polską, oglądamy różne dyscypliny, kibicujemy sobie wzajemnie. W polskim teamie jest świetna atmosfera - powiedziała.
Przypomniała o ostatnim srebrnym krążku dla polskiego boksu z igrzysk - zdobytym 44 lata temu. Coś pięknego. O srebrze nie ma co mówić. Idę po złoto. Moja ręka powędruje w górę 10 sierpnia. Miało być złoto z Garrosa, więc przywieziemy złoto - dodała.