Pływaczka Katarzyna Wasick z czasem 24,33 s zajęła piąte miejsce w finale olimpijskiej rywalizacji w Paryżu na 50 m stylem dowolnym. Złoty medal zdobyła Szwedka Sarah Sjoestroem - 23,71. Druga była Australijka Meg Harris - 23,97, a trzecia Chinka Zhang Yufei - 24,20.

32-letnia Wasick, brązowa medalistka tegorocznych mistrzostw świata, olimpijskie zmagania zakończyła więc dokładnie na tej samej pozycji, co trzy lata temu w Tokio.

Polka popłynęła o 0,1 s wolniej niż w sobotnim półfinale, ale powtórzenie tego wyniki i tak nie dałoby jej miejsca na podium. Najmocniej od półfinału, aż o 0,36 s, poprawiła się Harris.

Blisko 31-letnia Sjoestroem zdobyła trzecie w karierze, a drugie w Paryżu olimpijskie złoto. W środę triumfowała na 100 m kraulem.

Polskie pływanie na olimpijski medal czeka od 2004 roku. Wasick była ostatnią z Biało-Czerwonych, którzy startowali na francuskiej pływalni.

Wasick: Wszyscy jesteśmy zawiedzeni, to nie był mój dzień

Wszyscy jesteśmy zawiedzeni - przyznała widocznie rozczarowana Polka. Tuż po finale nie była w stanie określić, co zadecydowało.

Nie wiem, szczerze mówiąc nawet nie pamiętam tego wyścigu. To są ułamki sekund, ciężko coś powiedzieć - wskazała.

Widocznie ktoś miał lepszy dzień, a nie ja. Taki jest sport, takie jest 50 m kraulem. Trzeba być tego świadomym, że wszystko się może zdarzyć. To są naprawdę ułamki sekund, setne sekundy... To nie był mój dzień, chciałabym, żeby był, ale tak się stało, że jest piąte miejsce - dodała Wasick.

W Tokio Polka również była piąta. Piąte miejsce w finale, z tego też trzeba się cieszyć. Nie sądziłam, że po Tokio mogę kontynuować karierę przez trzy lata. Znowu jestem na piątym miejscu. Może Bóg da mi jeszcze siłę, żeby spotkać się z wami za cztery lata - powiedziała Polka łamiącym się głosem, po czym się rozpłakała i poszła do szatni.