Od złotego medalu z Montrealu minęło już 48 lat. Siatkarze, którzy wtedy walczyli ze Związkiem Radzieckim w finale, cieszą się, że w końcu zostaną zastąpieni przez młode pokolenie. "Nie ważne, czy zdobędą srebro, czy złoto, oni już nie muszą niczego udowadniać" - mówi były siatkarz z kadry Huberta Wagnera, Zbigniew Lubiejewski.
Na kolejny medal siatkarzy z igrzysk olimpijskich czekaliśmy 48 lat. Teraz już wiadomo, że mamy w kieszeni "srebro", a w sobotę o 13:00 rozpoczniemy bój z Francją o złoty krążek.
Cieszę się, że czas teraz na młode pokolenie, ktoś nas zastąpi i trochę nas zluzuje - mówi złoty medalista z Montrealu Zbigniew Lubiejewski.
Były siatkarz z kadry Huberta Wagnera nie chce dawać wskazówek siatkarzom, tłumacząc, że oni doskonale wiedzą jak grać. Jedynie obawiam się początkowych nerwów, bo niełatwo się gra z Francuzami we Francji. Mam też nadzieję, że nie będzie żadnych kontuzji i wszyscy będą dobrze przygotowani do spotkania - mówi Lubiejewski.
Od ostatniego medalu minęło prawie pół wieku i ciężko jest porównywać te finały. Zmieniły się zasady - grano wtedy do piętnastu punktów, a punkt można było zdobyć tylko przy swojej zagrywce.
Zmienił się też sam styl gry. Kiedyś siatkówka była bardziej siłowa, sam trener Wagner przykładał dużo wagi do ćwiczeń, aby jego siatkarze mieli moc nie tylko na 4-5 setów, ale nawet na 6-7. Obecnie siatkówka jest szybsza, inaczej się odbija, inaczej atakuje, jest dużo techniki.
Według Lubiejewskiego, żeby wygrać, wszystko musi zagrać. Siatkarze muszą mieć spokój w głowie, mocną psychikę, indywidualne umiejętności, a dodatkowo trener musi też być czujny - robić zmiany, brać czasy - dodaje złoty medalista.