Testy płci przeprowadzone przez Międzynarodową Federację Boksu (IBA), które w ubiegłym roku doprowadziły do dyskwalifikacji dwóch pięściarek, były bezprawne i brakowało im wiarygodności - przekazał MKOl. Obie w cieniu kontrowersji rywalizują w igrzyskach w Paryżu.
W sobotę Algierka Imane Khelif w kat. 66 kg, a w niedzielę dwukrotna mistrzyni świata z Tajwanu Lin Yu-ting (57 kg) awansowały do półfinału, co oznacza, że w stolicy Francji na pewno zdobędą medal. Obie, bez sukcesów, rywalizowały też trzy lata temu w igrzyskach w Tokio.
Ich zwycięstwa wywołały burzę w mediach społecznościowych, bo w 2023 roku IBA zdyskwalifikowała je już w trakcie mistrzostw świata, a dokładnie po ich półfinałowych walkach, argumentując, że nie zdały testu mającego na celu ustalenie płci.
Te testy nie są legalnymi testami. Ich procedura i doraźna natura nie są legalne. Same testy, pomysł testowania, które odbyło się w zasadzie z dnia na dzień, nic z tego nie jest wiarygodne i nie zasługuje na odpowiedź - powiedział rzecznik MKOl Mark Adams na niedzielnej konferencji prasowej.
MKOl w zeszłym roku pozbawił IBA statusu organu zarządzającego boksem ze względu na kwestie finansowe i przejął kontrolę nad samymi zawodami olimpijskimi, ale teraz znajduje się w centrum sporu o udział tych zawodniczek.