Pechowo ułożyły się ostatnie starty Polaków na igrzyskach olimpijskich w Tokio. W maratonie biegło trzech biało-czerwonych, nie odegrali jednak znaczących ról. Na starcie stanęła także kolarka torowa Daria Pikulik: już w pierwszej odsłonie rywalizacji zaliczyła jednak kraksę.
W maratonie triumfował Kenijczyk Eliud Kipchoge, który sięgnął po raz drugi z rzędu po złoty medal igrzysk w tej konkurencji.
Kipchoge jest również rekordzistą świata: 2:01.39 i pierwszym człowiekiem w historii, który ukończył ten bieg w czasie poniżej dwóch godzin: dokonał tego w 2019 roku w Wiedniu, gdzie uzyskał 1:59:40, ale w specjalnych warunkach, dlatego nie jest to oficjalny rekord globu.
Teraz Kenijczyk pokonał królewski dystans w czasie 2:08.38.
Srebrny medal wywalczył Holender Abid Nageeye (2:09.58), a brązowy: Belg Bashir Abdi (2:10.00).
Najlepszy z Polaków Adam Nowicki zajął 38. miejsce (2:17.19).
63. był Arkadiusz Gardzielewski (2:22.50), a Marcin Chabowski nie ukończył biegu.
Daria Pikulik wycofała się natomiast z rywalizacji po drugiej konkurencji omnium - wyścigu na tempo na torze kolarskim.
Polka już w pierwszej części zmagań, tzw. scratchu, brała udział w kraksie. Podcięła ją Włoszka, na naszą zawodniczkę wjechała jeszcze Belgijka, w efekcie Pikulik nie ukończyła tej rywalizacji.
W drugiej części wieloboju, właśnie w konsekwencji kraksy z pierwszej części, Polka nie była już w stanie rywalizować i zjechała z toru.