Statystycy przypominają, że Francuzi nigdy nie wygrali trzeciego meczu grupowego odkąd selekcjonerem jest Didier Deschamps - to jedna z niewielu dobrych wiadomości dla Polski przed dzisiejszym spotkaniem.

Piłkarze Francji, odkąd Didier Deschamps objął stanowisko trenera, grają w szóstym dużym międzynarodowym turnieju.

"Trójkolorowi" w wielu przypadkach przed trzecim występem mieli już zapewniony awans. Mecz z ekipą Michała Probierza rozstrzygnie, z którego miejsca Francuzi się zakwalifikują. Nad Sekwaną nikt jednak nie przyjmuje scenariusza, w którym to Polska wygra. I trudno się temu dziwić.

Les Bleus pod wodzą "DD", który rządzi reprezentacją od 2012 roku, za każdym razem odnosili sukcesy w pierwszych meczach turniejowych (sześć zwycięstw na sześć), w tym w tegorocznych ME przeciwko Austrii (1:0). Trzeci mecz był dla nich zawsze mniej udany. Trzykrotnie bezbramkowo remisowali, a raz nawet przegrali. Z reguły Deschamps pozwalał w tych występach odpocząć swoim podstawowym zawodnikom. Selekcjoner nie wykluczył, ze podobnie postąpi i tym razem.

Z czterema punktami Francuzi są praktycznie pewni awansu do fazy pucharowej, w najgorszym razie uczynią to z trzeciego miejsca. Ich rywale, Polacy, jako pierwszy zespół w turnieju został wyeliminowany.

Statystycy przypominają, że w mistrzostwach świata 2014 w Brazylii, pierwszych z Deschampsem w roli trenera, Francja w dwóch pierwszych meczach kolejno pokonała Honduras (3:0) i Szwajcarię (5:2). Dzięki temu miała już zapewnione miejsce w 1/8 finału. Występy grupowe zakończyła remisem 0:0 z Ekwadorem i utrzymała pierwsze miejsce.

Podczas Euro 2016 na własnym terenie, "Trójkolorowi" mieli zapewnione wyjście z grupy po pokonaniu Rumunii (2:1) i Albanii (2:0), które przypieczętowali bezbramkowym remisem ze Szwajcarią, w dużej mierze grając nowym składem.