Wyspy Owcze są przed czwartkowym meczem eliminacji do mistrzostw Europy z Polską w bojowym nastroju. Ich selekcjoner oraz piłkarze zapowiadają walkę o co najmniej jeden punkt, a nawet zwycięstwo.

W ostatnich latach pokazaliśmy, że jesteśmy w stanie rozgrywać dobre mecze i zdobywać punkty - powiedział szwedzki selekcjoner Wysp Owczych Hakan Ericson na konferencji prasowej w Torshavn.

Podkreślił, że meczu z Polską we wrześniu jego drużyna potrafiła grać przez 65-70 minut całkiem dobrze, lecz niefortunny i dyskusyjny rzut karny załamał jego koncepcję gry i w efekcie pozbawił Farerów możliwości wywiezienia punktów z Warszawy.

Przegraliśmy 0:2, ale pokazaliśmy jednak, że jesteśmy w stanie nawet wygrywać takie mecze jeżeli zagramy bardziej ofensywnie i stworzymy więcej możliwości bramkowych. Tak właśnie zrobimy w czwartek. Pomimo że zwycięstwo Polski było spodziewane, to jednak czujemy niedosyt, że z Warszawy wyjechaliśmy bez punktów - dodał.

Pomocnik norweskiego Fredrikstad i były zawodnik FC Kopenhaga Brandur Hendriksson, który w reprezentacji rozegrał 50 meczów powiedział, że "po meczu w Warszawie i jego analizie stwierdziliśmy, że nie musimy bać się Polski, jesteśmy w stanie zaskoczyć tę drużynę i sprawić jej przykrą niespodziankę w rewanżu na własnym terenie".

Portal in.fo przypomniał, że będzie to piąty mecz obu reprezentacji. "Bilans bramkowy jest 14:1 na naszą niekorzyść, lecz jak widać jedną bramkę już strzeliliśmy Polakom - w naszym pierwszym meczu towarzyskim w lutym 2002 roku na Cyprze, wygranym przez Polskę 2:1, więc czas na kolejne" - podkreślano.