Polacy rozegrają wieczorem przedostatni mecz eliminacji Euro 2024. Zwycięstwo pozwoli nam zachować szanse na wyjście z grupy. Rywalem będzie Mołdawia, która w czerwcu sprawiła nam psikusa i pokonała Biało-Czerwonych w Kiszyniowie 3:2. Początek spotkania na PGE Narodowym o 20:45.

Mimo słabej gry i wyjazdowych porażek w Pradze, Kiszyniowie i Tiranie, Polacy ciągle mogą wywalczyć bezpośredni awans na Euro 2024. Tak. Dotychczas w eliminacjach dwukrotnie pokonaliśmy Wyspy Owcze i raz wygraliśmy z Albanią. To wystarczy by zachować szanse. Warunki są dwa. Wieczorem musimy na PGE Narodowym pokonać Mołdawię, a w listopadzie musimy dołożyć do tego zwycięstwo nad Czechami:

Grałem wiele meczów i wiem, że jak się coś z góry zakłada, to jest to duży błąd. Na razie musimy myśleć o niedzielnym spotkaniu. O Czechach ewentualnie będziemy mogli pomówić dopiero po Mołdawii. To jest teraz kluczowe spotkanie. Na pewno będzie to ciężki mecz. Zupełnie inny niż ten czwartkowy na Wyspach Owczych. Najważniejsze, że ciągle wszystko mamy w swoich rękach - uważa były reprezentant Polski Jakub Błaszczykowski.

To on w 2013 roku za kadencji selekcjonera Waldemara Fornalika strzelił dla Polski bramkę w Kiszyniowie w wyjazdowym meczu z Mołdawią. Padł wtedy ostatecznie remis 1:1, który przyjęto w kraju jak blamaż. W czerwcu tego roku po 10 latach wyprawa drużyny Fernando Santosa na ten sam stadion zakończyła się jeszcze gorzej. Polacy do przerwy prowadzili 2:0, by po kompromitującej grze przegrać 2:3. Dwa gole wbił nam Ion Nicolaescu. Być może także ten występ pozwolił mołdawskiemu napastnikowi na transfer z Beitaru Jerozolima do holenderskiego SC Heerenveen.

Dla Mołdawii wieczorny mecz na PGE Narodowym to kolejna szansa na sprawienie sensacji i pozostanie w grze o awans na Euro. Tak, Mołdawia też może jeszcze pokusić się o taki sukces. To jednak raczej tylko matematyczne dywagacje, bo Mołdawian czeka jeszcze mecz u siebie z Albanią oraz wyjazdowe starcie z Czechami. Tak wielu niespodzianek chyba w krótkim czasie nie sprawią. Z drugiej strony nasza grupa eliminacyjna pokazała już, że wszystko jest możliwe...

W naszym zespole prosty rachunek. Dwa zwycięstwa do końca eliminacji pozwolą nam zagrać na niemieckich boiskach bez konieczności walki w barażach. I na ten scenariusz liczy selekcjoner Michał Probierz:

Mołdawia też jeszcze ma szansę na awans. We wszystkich zawodnikach widzę dużą chęć pracy i zaangażowanie. Po tych sześciu dniach zgrupowania mogę powiedzieć, że pracować z nimi to czysta przyjemność. Najważniejsze, żebyśmy tworzyli zespół i współpracowali. Mogę poprosić kibiców, żeby byli z nami od samego początku - mówił na konferencji prasowej trener biało-czerwonych.

Z kolei bramkarz Wojciech Szczęsny przyznał z rozbrajającą szczerością, że nasza drużyna postawą w tych eliminacjach na awans sobie nie zasłużyła, ale skoro furtka ciągle jest otwarta to warto z tej możliwości skorzystać.

W całej historii polsko-mołdawskiej rywalizacji na boisku nasi rywale wygrali z nami tylko raz. Właśnie we wspomnianym już czerwcowym meczu eliminacyjnym. Pełny bilans pomiędzy oboma reprezentacjami to pięć zwycięstw Polski, jeden remis i jedna porażka. Personalia dość jednoznacznie wskazują na zwycięstwo Biało-Czerwonych, ale nasi rywale nie będą się tym przejmować:

Nie jesteśmy faworytem, a to daje nam siłę. Na boisku damy z siebie wszystko. Dla nas to bardzo ważny mecz. Osiągaliśmy już dobre wyniki z mocnymi zespołami i jutro możemy to powtórzyć oraz zmienić bieg historii. Nie boimy się - podkreślał selekcjoner Mołdawii Serghei Clescenco.

Sędzią meczu Polska-Mołdawia będzie Portugalczyk Artur Manuel Ribeiro Soares Dias. Dotychczas nie prowadził pojedynku z udziałem naszej narodowej drużyny. Pierwszy gwizdek o 20:45.

Opracowanie: