Polska może sporo zyskać na rozwodzie Wielkiej Brytanii z Unią Europejską. Przede wszystkim - jak twierdzą ekonomiści - do kraju może szybko wrócić nawet 100 tysięcy emigrantów.

Pierwsza szansa to właśnie przyciągnięcie do Polski naszych rodaków, którzy wyjechali na Wyspy za chlebem. Druga to przyciąganie do nas firm, które już zaczynają się wyprowadzać z Londynu.

Zdaniem ekonomisty Ernesta Pytlarczyka, potencjalne zyski mogą przewyższyć zagrożenia związane z Brexitem. Według niego, nie będzie masowego wyrzucania Polaków z Wysp. Nie będzie również tak, że Londyn przestanie dokładać się do unijnego budżetu nawet poza Wspólnotą, będzie bowiem musiał płacić za dostęp do naszego rynku.

To nie jest tak, że Wielka Brytania może tak łatwo zatrzasnąć za sobą drzwi. Mają swoje interesy, chcą dostępu do europejskiego rynku bankowego i rynku dóbr. Nie może to być dla nich rozwód, który będzie całkowicie darmowy - zaznacza Pytlarczyk.

Jak zauważa natomiast dziennikarz redakcji ekonomicznej RMF FM Krzysztof Berenda, przez najbliższe dwa lata negocjacji "rozwodowych" między Brytyjczykami a Unią trzeba obawiać się rynków: nagłych, krótkotrwałych panik, które mogą chwilowo podbijać kursy dolara lub franka.

Również polski rząd upatruje w Brexicie szans: chociażby właśnie na powrót Polaków z emigracji. Minister rodziny, pracy i polityki społecznej Elżbieta Rafalska podkreśla jednak, że w pierwszej kolejności chce walczyć o prawa Polaków na Wyspach.

Nie wyobrażamy sobie, żeby prawa nabyte mogły być kwestionowane. Żeby ci, którzy pracują, odprowadzają podatki, mieli być dyskryminowani. To by podważało wzajemne zaufanie, nie może być dla tego akceptacji - zaznacza Rafalska.


(e)